Odkryte w Tintagel fundamenty nie zostały jeszcze datowane, ale w ich pobliżu znaleziono 200 fragmentów ceramiki z V i VI wieku, a więc z okresu, w którym legenda plasuje króla Brytów, Artura. O jego związkach z Tintagelem pisze wprawdzie po raz pierwszy dopiero XII-wieczny kronikarz Geoffrey of Monmouth, ale w tym czasie nie istniał tam jeszcze widoczny dziś zamek, mogły natomiast istnieć przekazy, które nie dotrwały do naszych czasów. Wykopaliska wskazują, że wczesno-średniowieczni mieszkańcy Tintagelu sprowadzali amfory z winem z Grecji i wyroby ze szkła z innych części rozpadającego się Imperium Rzymskiego. Rzecznik rządowej agendy English Heritage (Dziedzictwo Angielskie), która finansuje wykopaliska, podkreśla, że ich celem nie jest poszukiwanie śladów po królu Arturze. Ale wśród brytyjskich historyków są i tacy, którzy liczą na odkrycie jakichś konkretnych wskazówek, że legenda nie jest całkiem pozbawiona pierwiastka prawdy. 93-letni Geoffrey Ashe powiedział niedawno gazecie "Daily Telegraph",że hollywoodzki Artur jest oczywiście postacią historyczną, ale jest dość dowodów na istnienie brytyjskiego władcy opierającego się w tym czasie anglosaskiemu podbojowi.