"Sytuacja Kościoła coraz bardziej przypomina wzburzone morze" - ocenił biskup Fellay, wyrażając dalej następującą opinię: "Wydaje się, że od Soboru Watykańskiego II fala chce sprowadzić wszystko na dno, pozostawiając tylko gruzowisko, pustynię duchową, którą sami papieże nazwali apostazją". Przełożony schizmatycznego bractwa, nie uznającego nauczania soboru, napisał, że wraz z pontyfikatem Benedykta XVI pojawiła się "nowa fala reformy czy restauracji", wobec której mnożą się ataki, "zadziwiające z racji przemocy i szczególnie dobrze skoordynowane". "Jeśli uznać za gorzkie i ostre reprymendy, jakie postępowcy kierują do Benedykta XVI, jasne jest, że dostrzegają oni w obecnym papieżu jedną z zasadniczych przyczyn początku tej odnowy. Faktem jest jednak - chociaż my uważamy inicjatywy papieża przede wszystkim za nieśmiałe - że sprzeciwiają się one głęboko światu rewolucyjnemu i lewicującemu" - oświadczył biskup Fellay. W tym kontekście wymienił stanowisko wobec prezerwatyw, przywrócenie mszy łacińskiej oraz list do katolików Irlandii w związku ze skandalem pedofilii. Zarazem biskup lefebrysta wyraził opinię, że ta "mała fala sprzeciwu" jest "wciąż niewystarczająca, by zatrzymać upadek i kryzys Kościoła". Jednocześnie bp Fellay zarzucił Benedyktowi XVI, że dokonuje gestów, które "mieszczą się w smutnej linii jego poprzednika" Jana Pawła II. Za takie uznał niedawne wizyty obecnego papieża w synagodze i kościele luterańskim w Rzymie.