"Wszystkie organizacje ze starej epoki muszą ulec przeformowaniu, poprawieniu na czasy, w których przyszło nam żyć - od demokracji zaczynając, przez system ekonomiczny i wiele innych rozwiązań" - mówił Wałęsa w Waszyngtonie. Dlatego - dodał były polski prezydent - "zabiegam o to, by Stany Zjednoczone odzyskały przewodzenie". Przewodzenie to ma być w "nowej klasie", a nie w "dolarach i wojowaniu". Podczas spotkania Pence zapewniał, że Stany Zjednoczone "dużo robią" i "nad wszystkim czuwają" - relacjonował polskim dziennikarzom Wałęsa. "Ja, jako rewolucjonista, nie widzę pomysłów, nie widzę przewodzenia"- zastrzegł jednak noblista. Pytany o świadomość amerykańskich decydentów w kwestii zmian na świecie, ocenił, że obawia się, że działają oni jedynie "w sprawdzonym starym stylu". Były prezydent ocenił, że "nie da się budować na różnych religiach, różnych wychowanicach, różnej historii". "Jeśli byśmy znaleźli fundamenty - 10 laickich przykazań - i sprawdzili na Europie, to potem byśmy proponowali pod globalizację te rozwiązania" - powiedział. Według Wałęsy, "dziś populiści i demagodzy przewodzą", a "politycy unikają z nimi konfrontacji". W jego ocenie, "nie ma pytania 'czy powiększać struktury', a pytanie 'jak powiększać struktury'". Zaznaczył, że "w tej koncepcji nie ma Europy bez Ukrainy". "Umówiliśmy się, że porozmawiamy z Pencem w przyszłości" - stwierdził Wałęsa, nie precyzując jednak, kiedy dokładnie miałoby dojść do kolejnego jego spotkania z wiceprezydentem USA. Pence napisał na Twitterze, że spotkanie z Wałęsą "było zaszczytem". Nazwał go "zagorzałym orędownikiem wolności i demokracji". Stany Zjednoczone "będą zawsze podziwiać jego odwagę w zwracaniu Polski w kierunku demokracji i pomocy w obalaniu żelaznej kurtyny" - podkreślił. Wałęsa przebywa w USA, by uczcić 30. rocznicę rozpoczęcia transformacji ustrojowej w Polsce. 15 listopada 1989 r. przed połączonymi Izbami Kongresu USA były przywódca "Solidarności" wygłosił słynne przemówienie, które zaczął od pierwszych słów amerykańskiej konstytucji: "My Naród". Od tych samych słów Wałęsa rozpoczął w ubiegłym tygodniu wystąpienie w podkomisji Izby Reprezentantów USA. Były prezydent RP ocenił w nim, że obecne czasy to okres "dużo trudniejszy" niż ten sprzed 30 lat, a "właściwie wszystkie dziedziny, w tym rola Stanów Zjednoczonych, powinny ulec zmianie".