W rozmowie z dziennikarzami na pokładzie samolotu do Brukseli prezydent zasugerował, że ma nową propozycję wyjścia z impasu, wywołanego zablokowaniem rozmów przez Polskę, ale nie chciał zdradzić, na czym ona polega. - Mamy stanowisko w tej sprawie, które zostało sprecyzowane. Zostanie przekazane panu przewodniczącemu . Polska jest gotowa do kompromisu, ale Polska nie jest gotowa rezygnować lub ustępować w sprawach, gdzie należy nam się solidarność europejska - oświadczył. Pytany, czy jest to propozycja, zgodnie z którą Polska zrezygnuje z weta pod warunkiem, że Rosja w ciągu 50 dni zniesie embargo na polskie mięso, odpowiedział, że "jest jeszcze trochę więcej". - (Polska) nie może przyjąć tego typu rozwiązania, że zasady naszej polityki zagranicznej, nawet w najistotniejszych dla Polski sprawach, tych na wschód od Polski, że głos Polski, polskie interesy nie mają znaczenia - dodał prezydent, zaznaczając, że "chcemy być konstruktywni". Chodzi o polskie weto wobec przyjęcia unijnego mandatu niezbędnego do rozpoczęcia negocjacji z Moskwą w sprawie nowego porozumienia o partnerstwie UE-Rosja. Negocjacje miały się rozpocząć 24 listopada podczas szczytu UE-Rosja w Helsinkach z udziałem prezydenta Władimira Putina. W środę podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta mówił dziennikarzom, że polskie weto było słuszne i zakończyło się naszym sukcesem. Stosując weto, Polska zwraca uwagę na sprawę rosyjskiego embarga na polskie mięso i niektóre artykuły spożywcze i domaga się jego zniesienia. W czwartek Komisja Europejska zdementowała podaną dzień wcześniej przez ITAR-TASS informację o podpisaniu przez Rosję protokołu z Niemcami dotyczącego importu mięsa i wyrobów mięsnych w 2007 r. Potwierdziła natomiast, że Moskwa podejmuje próby podpisania tego rodzaju dwustronnych umów z różnymi krajami UE, czemu KE jest stanowczo przeciwna. Pytany o doniesienia rosyjskiej agencji prezydent przyznał, że gdyby ta informacja okazała się prawdziwa, to byłoby to "zdarzenie, które by Polskę zdziwiło". Jak dodał, chciałby poznać szczegóły tej sprawy podczas rozmowy z kanclerz Niemiec przy okazji szczytu. Lech Kaczyński, pytany, dlaczego prezydent, a nie premier bierze udział w szczycie unijnym, odpowiedział, że premier jest przeciążony zadaniami i od wielu miesięcy pracuje po 6-7 dni w tygodniu. - I to nie jest żadna tajemnica - powiedział Lech Kaczyński.