W niedzielę w Brukseli przeciw polityce cięć budżetowych i "permanentnych oszczędności" protestowali członkowie różnych związków zawodowych, którzy - jak pisze "Le Soir" - tworzą nową platformę gotową walczyć o komfort pracy, gwarancje zatrudnienia, opiekę społeczną oraz sprzeciwiają się nierównościom społecznym. Na środę zapowiedziany jest strajk, który sparaliżuje belgijską kolej, wymierzony przeciw decyzjom ministra ds. przedsiębiorstw państwowych Paula Magnette'a, który chce zracjonalizować strukturę belgijskich kolei. Biorąc pod uwagę, że podobne protesty powtarzają się również w innych krajach - Francji, Hiszpanii, Portugalii - wszystko wskazuje na to, że nadchodzi okres społecznych kontestacji w Europie - przewiduje belgijski dziennik. Niedzielne protesty w Brukseli zorganizowały trzy związki zawodowe i stowarzyszenia ds. walki z ubóstwem. Wspólne żądania obejmują m.in. trwałe kontrakty o pracę czy lepszy dostęp do mieszkań socjalnych. "Le Soir" zwraca jednak uwagę, że "Bruksela to nie Madryt", a polityka oszczędności nie dała się tu jeszcze bardzo we znaki. W bardzo spokojnie przebiegającej manifestacji w stolicy udział wzięło około 2 tys. osób, słuchających głównie wystąpień aktywistów protestujących przeciw obniżaniu w kraju kosztów pracy oraz ogólnym zmianom polityki społecznej w Europie. Aktywiści walczący przeciw ubożeniu Belgów zwracają też uwagę na to, że zasiłki dla bezrobotnych "nie pozwalają na przyzwoity poziom życia", co sprawia, że ludzie pozbawieni pracy zostaną "wtrąceni w biedę". "Rzeczą pilną i stanowiącą priorytet" jest według przedstawicieli sympatyzującego z socjalistami związku zawodowego FGTB podniesienie minimalnych zarobków; w tej sprawie zapowiadane są negocjacje między związkami różnych grup zawodowych. Szefowa belgijskiej organizacji zajmującej się walką z biedą Christine Mahy powiedziała zaś "Le Soir", że zbyt słabe osłony społeczne czy zbyt droga dla najbiedniejszych opieka medyczna "rzucają ludzi na kolana". Zapowiada się sezon protestów; niedawno ich kontynuacją groził związek zawodowy transportowców, który pod hasłami "równe płace za porównywalną pracę" zablokował już trasy wiodące do Brukseli, sprzeciwiając się sprowadzaniu gorzej opłacanych kierowców z Polski czy Rumunii. Belgia jednak rzeczywiście nie zaznała jeszcze drakońskich rozwiązań mających przywrócić zdrowie finansom publicznym czy ograniczyć rosnące koszty pracy. Jak informowała Komisja Europejska w komunikacie z 17 września (na podstawie danych Eurostatu) na razie trendy są odwrotne: koszty pracy w strefie euro wzrosły w drugim kwartale 2012 roku o 1,6 proc. w porównaniu z tym samym okresem w roku ubiegłym. A mimo to - jak pisze "Le Soir" - związkowcy i aktywiści uważają, że "polityka cięć zastukała do naszych drzwi". Nie wszyscy jednak podzielają oburzenie związkowców i planowany na 3 października generalny strajk kolei "już zapowiada się jako protest niepopularny" - piszą media. Niedzielny strajk w centrum Brukseli zakrawał na niewielki festyn i prócz ubranych w organizacyjne bluzy związkowców i aktywistów nie przyciągnął uwagi tłumów.