"Pan Macron nie ma żadnej koncepcji ochrony narodu francuskiego w obliczu islamskiego terroryzmu" - powiedziała Le Pen dziennikarzom, prowadząc kampanię wyborczą w północnej Francji. Oświadczyła też, że druga tura wyborów prezydenckich będzie referendum "w sprawie niekontrolowanej globalizacji". Powtórzyła to, co w kampanii wyborczej mówiła już wielokrotnie, że chce "z powrotem zaprowadzić we Francji porządek". Ludzie z obozu Le Pen atakują to, co postrzegają jako słabe punkty Macrona: fakt, że pracował kiedyś w bankowości oraz był ministrem gospodarki w socjalistycznym rządzie ustępującego prezydenta Francois Hollande'a - relacjonuje Reuters. "Emmanuel nie jest patriotą. Wyprzedawał narodowe przedsiębiorstwa. Krytykował francuską kulturę" - powiedział zastępca szefowej Frontu Narodowego Florian Philippot. W niedzielę Macron zdobył w pierwszej turze wyborów 23,75 proc. głosów, a Le Pen 21,53 proc. Na trzecim miejsu znalazł się konserwatysta Francois Fillon uzyskując 19,91 proc. głosów a na czwartym skrajnie lewicowy polityk Jean-Luc Melenchon z 19,64 proc. głosów. Według najnowszych sondaży Macron zdecydowanie pokona Le Pen w drugiej turze, zdobywając ponad 60 proc. głosów. Francuscy konserwatyści i socjaliści już w niedzielę wieczorem zapowiedzieli, że poprą Macrona i apelowali do wyborców o odrzucenie skrajnie prawicowego, eurosceptycznego Frontu Narodowego.