Le Pen, która w przeszłości wyrażała poparcie dla syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada, powiedziała w rozmowie z telewizją France-2, że była zaskoczona decyzją Trumpa o zbombardowaniu bazy syryjskich sił rządowych Szajrat. Trump sygnalizował wcześniej, iż nie uczyni ze Stanów Zjednoczonych "policjanta świata, tymczasem wczoraj właśnie to zrobił" - zaznaczyła. Ostrzegła, że międzynarodowe interwencje w Iraku i Libii doprowadziły do wzrostu islamskiego ekstremizmu. Francuska polityk, która wielokrotnie wyrażała się pozytywnie o Trumpie, w piątkowym wywiadzie wydawała się od niego dystansować - zauważa Associated Press. Jak dodaje agencja, oboje mają podobne poglądy na wiele spraw i Le Pen liczy na to, że na fali protekcjonistycznych, antyimigranckich nastrojów społecznych ona także wygra wybory prezydenckie, podobnie jak Trump w zeszłym roku. Siły USA w nocy z czwartku na piątek przeprowadziły atak z użyciem 59 pocisków samosterujących Tomahawk na syryjską bazę lotniczą Szajrat w prowincji Hims w środkowej części kraju. Była to odpowiedź na wtorkowy atak chemiczny na opanowaną przez rebeliantów miejscowość Chan Szajchun w prowincji Idlib, o który Stany Zjednoczone oskarżyły reżim prezydenta Syrii Baszara el-Asada. W ataku chemicznym zginęło 86 osób, w tym 30 dzieci. Wybory prezydenckie we Francji odbędą się na przełomie kwietnia i maja.