"Waluś, zabójca komunistycznego działacza ruchu zwalczającego apartheid w RPA, jest bohaterem dla niektórych Polaków" - pisze "Le Monde" w opublikowanym we wtorek artykule "Problematyczny los białego supremacjonisty", poświęconym polskiemu kierowcy ciężarówki, działaczowi paramilitarnego i neonazistowskiego Afrykanerskiego Ruchu Oporu. W 1993 roku Waluś zastrzelił Chrisa Haniego, czarnoskórego lidera komunistycznej partii południowoafrykańskiej, pod jego domem w Boksburgu. Było to morderstwo na zlecenie. Zabójca został zatrzymany przez policję godzinę po zamachu. Nie stawiał oporu. "Waluś - przez swój akt - symbolizuje formę najbardziej ekstremalnego rasizmu. Personifikuje antykomunizm - nawet jeśli chodzi jedynie o pretekst, aby karmić polityczne ideały ekstremistów" - twierdzi cytowany przez "Le Monde" socjolog prof. Rafał Pankowski. Waluś został skazany na dożywocie, przebywa w więzieniu w RPA. Jego córka Ewa oraz część skrajnie prawicowych środowisk w RPA starają się o jego uwolnienie. Sam Waluś, który zrzekł się obywatelstwa południowoafrykańskiego, stara się o przeniesienie do więzienia w Polsce, gdzie chce odbyć resztę kary. "Więzy solidarności łączące Pretorię i Warszawę przebiegają przez Radom, skąd pochodzi Waluś" - pisze "Le Monde", dodając, że "historia uwięzionego fascynuje ekstremistów", mimo że niektórzy z nich urodzili się w 1993 roku. "Jego biografia stała się ich brewiarzem" - podkreśla dziennik. "Wizerunki Walusia pojawiają się podczas meczów na stadionach w wielu miastach w Polsce, w tym na tzw. Żylecie - stadionie Legii w Warszawie" - podkreśla dziennik. To nie pierwszy tekst we francuskich mediach, w którym dziennikarze nad Sekwaną zajmują się "polskimi ekstremistami". W marcu tygodnik "Le Point" zatytułował jeden ze swoich artykułów "Polska: wirus antysemicki pozostaje obecny".