Gazeta twierdzi, że nowa baza jest wyzwaniem rzuconym Iranowi. Jak podkreśla sprzyjające Sarkozy'emu "Le Figaro", po raz pierwszy ma miejsce sytuacja, gdy Francja będzie na stałe stacjonowała swe wojska w kraju, który nigdy nie był jej kolonią. Zdaniem dziennika, otwarcie nowej bazy potwierdza przesunięcie francuskiej obecności politycznej i wojskowej w rejon światowych konfliktów. "Afryka, będąca dotąd domeną wpływów Francji, nie jest już absolutnym priorytetem naszej obecności militarnej" - czytamy w artykule. Według "Le Figaro", lokalizacja bazy w Abu Zabi ma z kilku powodów znaczenie strategiczne. Żołnierze francuscy będą bowiem stacjonować bliżej takich zapalnych punktów jak Irak, Afganistan i Pakistan oraz strefy działania somalijskich piratów, a przede wszystkim zaledwie 200 km od wybrzeży Iranu. Poza tym nowa baza jest umieszczona blisko cieśniny Ormuz, przez którą transportowane jest 40 proc. światowej produkcji ropy naftowej. Francuskie władze - jak pisze dziennik - starają się nie zauważać faktu, iż rozmieszczenie francuskich żołnierzy w ZEA jest odpowiedzią na irański program nuklearny. "W Paryżu, tak jak w Tel Awiwie i Waszyngtonie, nie wyklucza się, że fiasko negocjacji otwartych między Amerykanami i Teheranem zakończy się bombardowaniem Iranu" - pisze dziennik. Wobec tego, zdaniem "Le Figaro", nowa baza w Abu Zabi ma być idealnym miejscem do "szpiegowania" irańskich działań. Gazeta podkreśla też, że przesunięciu interesów Francji w stronę Zatoki Perskiej towarzyszy osłabienie obecności militarnej tego kraju w Afryce. Jako przykład dziennik podaje Czad i Republikę Środkowoafrykańską, gdzie dawną dominację wojsk francuskich zastąpiły siły europejskie EUFOR. W otwartej przez prezydenta Sarkozy'ego bazie wojskowej "Obóz Pokoju" ("Camp de la paix") stacjonować ma blisko 500 żołnierzy. Obiekt obejmuje bazę marynarki wojennej, ulokowaną w porcie Abu Zabi, bazę lotniczą, gdzie stacjonować mają co najmniej trzy francuskie samoloty bojowe oraz odrębny obóz szkoleniowy sił specjalnych.