Ławrow poinformował, że problem Naddniestrza był jednym z tematów jego niedzielnych rozmów z sekretarzem stanu USA Johnem Kerrym w Paryżu.Naddniestrze to separatystyczny rosyjskojęzyczny region Mołdawii, który przy wsparciu Moskwy w 1992 roku praktycznie oderwał się od Mołdawii i jest kontrolowany przez Rosję. Mołdawia, która w czerwcu zamierza podpisać umowę o stowarzyszeniu z Unią Europejską, obawia się, że Kreml, zaanektowawszy Krym, może teraz zechcieć przyłączyć Republikę Naddniestrzańską do Federacji Rosyjskiej. Rozmowy o uregulowaniu kwestii Naddniestrza w formacie 5 plus 2 toczą się od października 2005 roku. "Piątkę" tworzą: Rosja, Ukraina, Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), USA oraz Unia Europejska. Natomiast "dwójkę" stanowią Naddniestrze i Mołdawia. Rosja i Ukraina uczestniczą w negocjacjach w charakterze gwarantów przyszłego porozumienia, OBWE - w roli pośrednika, a Stany Zjednoczone i UE - jako obserwatorzy. Naddniestrze i Mołdawia - to strony konfliktu. Czego chce Moskwa? Ławrow przekazał, że strona rosyjska "wyraziła zaniepokojenie z powodu kroków, które podejmują m.in. nowe ukraińskie władze, a które dotyczą swobody podróżowania, jak też realizacji zapisanych we wcześniejszych porozumieniach praw Naddniestrza do utrzymywania relacji gospodarczych z zagranicą i tranzytu (towarów)". Oświadczył, iż "odniósł wrażenie, że amerykańscy koledzy ze zrozumieniem odnieśli się do tych obaw". Podał również, że Rosja zaapelowała do swoich amerykańskich partnerów o dołożenie starań, aby proces w formacie 5 plus 2 był skuteczny i zapewnił na danym etapie "całościowe podejście do wszystkich aspektów sytuacji". Minister wyjaśnił, że chodzi o "doprowadzenie do politycznego uregulowania przez konkretne, konstruktywne kroki". Celem finalnym według Ławrowa powinno być ustanowienie specjalnego statusu Naddniestrza w jednolitej, suwerennej i neutralnej Mołdawii. "Zła" Ukraina Naddniestrze było również jednym z tematów piątkowej rozmowy telefonicznej prezydentów Rosji i USA, Władimira Putina i Baracka Obamy. Jak poinformowała służba prasowa Kremla, Putin zwrócił uwagę Obamy na "faktyczną zewnętrzną blokadę Naddniestrza". Kremlowska służba prasowa przekazała, że prezydent Rosji podkreślił, iż blokada Naddniestrza "w sposób istotny utrudnia życie mieszkańcom regionu, przeszkadza ruchowi osobowemu, normalnemu handlowi i działalności gospodarczej". Z kolei w sobotę Ławrow zarzucił Zachodowi "zbywanie całkowitym milczeniem" blokady Naddniestrza ze strony Kiszyniowa i Kijowa. "Kiszyniów i nowe ukraińskie władze faktycznie ustanowiły tam blokadę. Nasi europejscy partnerzy zbywają to całkowitym milczeniem. Co więcej, Unia Europejska i - jak na to wygląda - Stany Zjednoczone popierają taką linię" - oświadczył w wywiadzie dla rosyjskiej telewizji państwowej Rossija. Szef MSZ Rosji zapowiedział, że Moskwa "bardzo poważnie porozmawia z nimi na ten temat". Kolejny wstrząs dla świata? "Niezawisimaja Gazieta" ocenia w poniedziałek, że "Naddniestrze staje się obiektem szczególnej uwagi ze strony Waszyngtonu i Moskwy". "To właśnie tam może dojść do wydarzeń, które po raz kolejny wstrząsną światem" - ostrzegł dziennik, uważany za odzwierciedlający poglądy rosyjskiego MSZ. "Oficjalny Kiszyniów, prowadząc kraj w stronę Unii Europejskiej, chciałby zabrać ze sobą Naddniestrze. Jednak wiadomo, że mieszkańcy regionu już w 2006 roku w referendum opowiedzieli się za zbliżeniem z Rosją" - wyjaśnia "Niezawisimaja Gazieta". Dziennik zauważa, że "region rzeczywiście znajduje się w blokadzie, przy czym nie tylko gospodarczej". "Z Naddniestrza przez ukraińską granicę nie są przepuszczani mieszkańcy regionu z rosyjskimi paszportami. Ambasador Ukrainy w Mołdawii Serhij Pyrożkow temu zaprzeczył, jednak ukraińska służba graniczna przyznała, że dokonuje zatrzymań na prośbę strony mołdawskiej" - tłumaczy. "Niezawisimaja Gazieta" podkreśla, że "z regionu nie można swobodnie wyjechać ani doń wjechać". "Dotyczy to tak ludzi, jak i ładunków" - dodaje. Dziennik przypomina, że "w Naddniestrzu mieszka około 200 tys. obywateli FR" i że "Moskwa obiecała, iż nie pozwoli, by działa im się krzywda". "Na to liczą Naddniestrzanie i tego obawia się Kiszyniów. W mołdawskiej stolicy już obliczają, ile czasu będą potrzebowali rosyjscy żołnierze stacjonujący w Naddniestrzu, by dojść do Kiszyniowa. Obliczeniami takimi zajmują się też Amerykanie, uważający Naddniestrze za strefę szczególnego ryzyka" - konkluduje "Niezawisimaja Gazieta". Stacjonująca w Naddniestrzu Grupa Operacyjna Wojsk Rosyjskich liczy około 1,5 tys. żołnierzy. Jej głównym zadaniem jest ochrona składów z bronią, sprzętem wojskowym i amunicją, pozostawionych przez byłą 14. Armię Sił Zbrojnych ZSRR, a później Rosji. Grupa - jak zauważył jej dowódca, generał Borys Siergiejew - jest też przygotowana do "działania w nagłych sytuacjach na podstawie decyzji Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych FR".