Oznajmił także, że Rosja w "pełni respektuje rezultaty" nieuznawanych przez społeczność międzynarodową referendów przeprowadzonych w maju w Ługańsku i Doniecku na wschodzie Ukrainy. Jak dodał, strona rosyjska opowiedziała się za tym, aby "praktyczna realizacja wszystkiego, co przegłosowali obywatele południowego wschodu Ukrainy, przebiegała na drodze procesu negocjacji" z władzami w Kijowie. We wspólnym interesie jest - zaznaczył rosyjski minister na młodzieżowym forum nad jeziorem Seliger w obwodzie twerskim - "ochrona znacznej rosyjskiej ludności na Ukrainie, aby kraj ten był dla Rosjan komfortowy". - Chcemy, żeby Rosjanie na Ukrainie wspólnie z Ukraińcami, Węgrami, Rumunami żyli tak, jak do tego przywykli, żeby byli szanowani, a ich prawa były respektowane - mówił. Zapewnił, że Rosja nie jest zainteresowana konfrontacją i podsycaniem "spirali sankcji" w związku z konfliktem na Ukrainie. Powiedział też, że ataki na Rosję "przybrały nieadekwatny charakter" na długo przed wybuchem konfliktu ukraińskiego. - Wszystko zaczęło się znacznie wcześniej niż na wiosnę tego roku - wskazał. Od początku kryzysu ukraińskiego Moskwa jest oskarżana przez Kijów i kraje Zachodu o wspieranie separatystów w Ługańsku i Doniecku. Rosja przedstawia natomiast konflikt jako wewnętrzny kryzys Ukrainy. We wtorek w Mińsku, gdzie odbył się szczyt UE-Ukraina-Unia Celna, rosyjski prezydent Władimir Putin zaznaczył, że uzgodnienie porozumienia o wstrzymaniu ognia na wschodzie kraju jest "sprawą Ukrainy", ale Rosja może wnieść swój wkład do dialogu pokojowego.