Jak ocenił Ławrow, nawet sam fakt, że NATO rozważa możliwości wzmocnienia obecności wojskowej na terytoriach "blisko sąsiadujących" z Rosją, narusza akt założycielski Rady NATO-Rosja z 1997 roku. W akcie tym Sojusz potwierdził, że "w obecnych okolicznościach w sferze bezpieczeństwa" będzie realizował cele kolektywnej obrony i inne misje raczej poprzez zapewnienie interoperacyjności, integrację i zdolność do wzmocnienia swych sił niż "poprzez dodatkowe stałe stacjonowanie znaczących sił bojowych". 1 kwietnia sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen powiedział, że władze wojskowe NATO mają zaproponować "dodatkowe działania" służące wzmocnieniu kolektywnej obrony i zdolności odstraszania. "Musimy się upewnić, że mamy aktualne plany wojskowe (na wypadek zagrożenia - PAP), zwiększyć ćwiczenia i zapewnić odpowiednie rozmieszczenie (sił)" - oświadczył Rasmussen na konferencji prasowej. "Władze wojskowe i poszczególne kraje NATO powinny się zastanowić, jak w tej nowej sytuacji wyrównać poziom bezpieczeństwa członków Sojuszu na całym jego terytorium" - mówił szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski, który uczestniczył w ubiegłotygodniowym spotkaniu ministrów spraw zagranicznych państw NATO, poświęconym konsekwencjom kryzysu na Ukrainie i aneksji Krymu przez Rosję.