Wraz z nimi w rozmowach w stolicy Egiptu wziął udział sekretarz generalny Ligi Arabskiej Nabil al-Arabi. "Omówiliśmy między nami sytuację w Syrii (...), zrewidowaliśmy to, co zrobiono dotychczas i zobaczyliśmy, czy są środki, aby ruszyć do przodu" - powiedział al-Arabi na konferencji prasowej. "I okazało się, że w jednej kwestii mamy jasność: nie ma co do niczego zgody" - podkreślił. Według Ławrowa należy przekonać obie strony konfliktu w Syrii do zawieszenia broni i zasiąść do negocjacji zgodnie z porozumieniem genewskim z czerwca tego roku. Minister spraw zagranicznych Rosji zapewnił, iż "popiera szlachetne dążenia ludów arabskich, ale nie może pozwolić, aby te dążenia stały się celem nadużyć i by region przekształcił się w źródło terroryzmu i przemytu broni oraz narkotyków". Brahimi natomiast przypomniał, że sytuacja w Syrii jest wyjątkowo zła i z dnia na dzień się pogarsza. "Nie ma rozwiązania militarnego. Albo będzie rozwiązanie polityczne, proces polityczny, albo przyszłość Syrii będzie bardzo zła - zauważył. - Trzeba, by członkowie Rady Bezpieczeństwa, nie ma innych środków, nadal rozmawiali ze sobą". Konflikt wewnętrzny w Syrii, gdzie rebelianci domagają się ustąpienia prezydenta Baszara el-Asada, trwa od marca 2011 roku. Według danych Obserwatorium Syryjskiego poniosło w nim śmierć już ponad 35 tys. osób, zatrzymano kilkadziesiąt tysięcy, kilka tysięcy zaginęło w reżimowych więzieniach, a tysiące żołnierzy wojsk reżimowych usiłowały zdezerterować. Rosja to wieloletni sojusznik władz Asada, zaopatrujący Damaszek w broń. Wraz z Chinami w Radzie Bezpieczeństwa ONZ zablokowała już trzy proponowane przez państwa Zachodu rezolucje zmierzające do wywarcia presji na reżim.