Obydwie tragedie miały miejsce w Alpach Wysokich. W pierwszym przypadku masy śniegu porwały czterech narciarzy z Austrii z dziesięcioosobowej grupy wędrującej na wysokości 3 tysięcy metrów poza utartymi trasami. Trójka zginęła na miejscu - czwarta osoba została w stanie krytycznym przewieziona śmigłowcem do szpitala w Grenoble. Lekarze nie kryją obaw co do szans przeżycia rannego. Grupę prowadził doświadczony przewodnik alpejski. Pozostałe osoby, którym udało się ujść z życiem zostały tymczasowo umieszczone na nocleg w schronisku górskim. W akcji ratowniczej udział brało kilkudziesięciu strażaków i żandarmów z psami do poszukiwania osób przysypanych lawinami. Warunki atmosferyczne były bardzo trudne. Wiatr w porywach przekraczał 80 kilometrów na godzinę. Wcześniej w innym miejscu znaleziono ciała dwóch osób wędrujących przez góry na nartach. Od początku sezonu we francuskich Alpach pod lawinami życie straciły trzydzieści cztery osoby - w ubiegłym - dwadzieścia jeden osób.