W artykule dziennik zwraca uwagę na to, że wypowiedzi na temat konfliktu w tym kraju stają się "coraz bardziej drastyczne". Pisząc o inspekcji Narodów Zjednoczonych , której celem jest sprawdzenie tego, czy w Syrii istotnie doszło do użycia broni chemicznej, "L'Osservatore Romano" ocenia: "Wydaje się, że działania ONZ znalazły się niejako w krzyżowym ogniu, rzeczywistym i dyplomatycznym". "Wielu przedstawicieli wspólnoty międzynarodowej nie uważa już inspekcji za decydującą" - dodaje gazeta. Następnie stwierdza: "Zbrojna interwencja kilku krajów jawi się zatem jako konkretna możliwość". Podkreśla, że wielkie zaniepokojenie takim scenariuszem wyraziły rządy kilku rządów, a także "społeczeństwo obywatelskie i wspólnoty religijne". "Coraz bardziej maleje zaangażowanie na rzecz zorganizowania odkładanej już wielokrotnie konferencji pokojowej, tzw. Genewy 2, którą planowały wspólnie USA i Rosja" - przypomina się na pierwszej stronie środowego wydania. Zwraca się też uwagę na stanowisko Rosji, która przestrzega przed "skrajnie groźnymi" konsekwencjami ewentualnej zbrojnej interwencji. "Prasa amerykańska mówi o ataku lotniczym - określanym jako ograniczony, jak zawsze w takich okolicznościach - na syryjskie bazy wojskowe, który miałby również odegrać rolę odstraszającą, pozostawiając Stany Zjednoczone na pozycji zewnętrznej w stosunku do wojny domowej w Syrii" - zauważa "L'Osservatore Romano". W niedzielę papież Franciszek zaapelował o przerwanie fali przemocy i okrucieństwa w Syrii podkreślając: "To nie starcie przynosi perspektywy nadziei na rozwiązanie problemów, lecz zdolność do spotkania i dialogu". Do wspólnoty międzynarodowej papież zaapelował o większą wrażliwość wobec tego konfliktu i zaangażowanie wszystkich sił, by pomóc narodowi syryjskiemu znaleźć sposób na zakończenie tej wojny.