Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiewiew oświadczył nieco wcześniej, że podjął decyzję o zakończeniu operacji wojskowej w Gruzji. Miedwiewiew ogłosił, że jej cele zostały osiągnięte. Jednocześnie Miedwiediew polecił Ministerstwu Obrony i sztabowi generalnemu, by - jak to ujął - w razie powstawania ognisk oporu, czy jakichkolwiek przejawów agresji ze strony gruzińskiej podejmowali decyzje o ich likwidacji. - Jestem przekonany, że zawieszenie działań skończy się pokojem. Będziemy działali w tym kierunku - podkreślił polski prezydent. Zawieszenie operacji wojsk rosyjskich w Gruzji nazwał dobrą informacją. Ale - podkreślił jednocześnie - powstaje pytanie "czy nie będzie 'odwieszenia' i co spowodowało taką rosyjską decyzję". - Jeżeli (spowodowały ją) działania państw Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych, jeżeli nasza aktywność - to bardzo dobrze - powiedział Lech Kaczyński na warszawskim Okęciu. Przed południem do Warszawy przybyli prezydenci Estonii Toomas Hendrik Ilvers i Litwy Valdas Admkus oraz premier Łotwy Ivars Godmanis. Polskim samolotem specjalnym, wraz z prezydentem Lechem Kaczyńskim udadzą się na Ukrainę, gdzie do misji dołączy prezydent Wiktor Juszczenko. Następnie przywódcy Polski, Litwy, Estonii, Łotwy i Ukrainy polecą do Gruzji. Tam na miejscu dołączyć do nich ma prezydent Łotwy Valdis Zatlers. Jak mówił L. Kaczyński, wyjazd do Gruzji jest wyrazem solidarności pięciu państw z narodem, który padł ofiarą agresji. - Agresji, która w historii nie jest niczym nowym. Można powiedzieć, że państwo rosyjskie po raz kolejny pokazało swoją prawdziwą twarz - ocenił prezydent. Dzisiaj przed południem okazało się też, że razem z prezydentami w misji do Gruzji leci również szef MSZ Radosław Sikorski. Lech Kaczyński dodał, że cieszy się, iż "rząd zmienił swoje stanowisko" i szef MSZ jest w delegacji, która udaje się do Gruzji. - Nie twierdzę, że nie jestem zdumiony, ale mimo wszystko się cieszę - dodał. - Pan minister Sikorski - jest to dla mnie zdumiewające, ale jest to miłe zaskoczenie - leci z nami - mówił prezydent. Pytany, czy Polska planuje wysłanie sił pokojowych do Gruzji, Lech Kaczyński powiedział, że za wcześnie o tym mówić. - Jeżeli misja w Osetii, ewentualnie w Abchazji ulegnie umiędzynarodowieniu, to oczywiście wtedy myślę, że rząd podejmie tego rodzaju decyzję, a ja ją zatwierdzę, to jest pewne - powiedział. Dziennikarze pytali też L. Kaczyńskiego, czy nie uważa, że to niebezpieczne, aby tyle głów państw leciało jednym samolotem. - Nie mamy innego wyjścia. Ja muszę powiedzieć, że nie twierdzę, że się nigdy niczego nie boję, ale w tej chwili nie odczuwam żadnego lęku - odparł prezydent.