Według Lecha Kaczyńskiego, wtorkowa decyzja Rosji jest próbą "usankcjonowania skutków bezprecedensowej agresji Federacji Rosyjskiej na niepodlegle państwo gruzińskie". - Takie działania, jako całkowicie sprzeczne z prawem międzynarodowym, budzą mój sprzeciw i potępienie - napisał w oświadczeniu polski prezydent. - Z całą mocą apeluję do prezydenta Dmitrija Miedwiediewa o natychmiastowe wycofanie wszystkich oddziałów rosyjskich z całego terytorium Gruzji - napisał Lech Kaczyński. - Kategorycznie sprzeciwiamy się podważaniu jedności terytorialnej Gruzji, w jej uznanych międzynarodowo granicach oraz wszelkim próbom ograniczenia gruzińskiej suwerenności - podkreślił polski prezydent. Lech Kaczyński oświadczył, że "działania rosyjskie budzą uzasadniony sprzeciw i obawy społeczności międzynarodowej oraz nie mogą pozostać bez bardzo stanowczej reakcji państw wolnego świata". W oświadczeniu prezydent przekazał także wyrazy poparcia dla Gruzinów. - W tych trudnych dla Gruzinów chwilach pragnę zapewnić o niezachwianym wsparciu Polaków dla narodu gruzińskiego - napisał L.Kaczyński. Nie bacząc na ostrzeżenia i apele Zachodu, Rosja uznała niepodległość separatystycznych republik w Gruzji - Osetii Płd. i Abchazji. - To jedyna możliwość, aby ochronić życie żyjących tam ludzi - mówił prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew w przemówieniu transmitowanym przez wszystkie państwowe stacje telewizyjne i radiowe. Osetia Płd. i Abchazja - dodał - muszą być chronione przed dalszą możliwą agresją ze strony Gruzji, której prezydent Micheil Saakaszwili "wybrał ludobójstwo dla rozwiązania swoich politycznych zadań". Szef Kremla zapewniał, że uznanie niepodległości obu republik nie było łatwą decyzją. Jednak - argumentował - było to w tym momencie jedyne możliwe rozstrzygnięcie. Sama Gruzja oświadczyła, że decyzja Rosji to "jawna aneksja", która "nie ma żadnego znaczenia prawnego", jest sprzeczna z prawem międzynarodowym. Zdaniem prezydenta Micheila Saakaszwilego, Rosja usiłuje zmienić "granice Europy siłą".