Niedzielny wyjazd Lecha Kaczyńskiego na pogranicze gruzińsko- osetyjskie skrytykował jako "niedobra misję". W programie "Fakty po faktach" w TVN24 były prezydent był pytany, czy pojechałby nocą w góry z Saakaszwilim. "Nie pojechałbym, dlatego, że moim zdaniem to była niedobra misja, ta wycieczka w góry" - odparł Kwaśniewski. Argumentował, że Lech Kaczyński uzyskał "niezwykłą pozycję - eksperta w sprawach gruzińskich i osoby, która "w sytuacjach trudnych, kryzysowych może pomóc Gruzji, UE, nam wszystkim w uratowaniu tego, co dobre". Przestrzegł Lecha Kaczyńskiego, aby: - będąc tak bardzo po jednej stronie Micheila Saakaszwilego (...), nie stracił tej pozycji, która jest bardzo potrzebna Europie: fachowca, kompetentnego polityka". "W chwili próby, a ta jeszcze przyjdzie, w Gruzji będzie mógł rzeczywiście odegrać istotną, historyczną rolę. Ja bym dziś namawiał pana prezydenta, aby nie jeździł w góry w Gruzji, a na przykład spotkał się z opozycją gruzińską, żeby był bardziej koncyliatorem - mówił były prezydent. Kwaśniewski ocenił, że niedzielny incydent nasuwa pytanie, czy Lech Kaczyński "realizuje naszą, polską, a zatem i unijną politykę, czy jest elementem pewnej gry, której do końca nie rozumiemy, w której istotną rolę odgrywa Micheil Saakaszwili". Były prezydent powiedział, że boi się, iż Lech Kaczyński jest wciągany w tę grę. O Saakaszwilim Kwaśniewski mówił, że nie ma dzisiaj wysokiej wiarygodności. - Byłoby źle, gdyby Lech Kaczyński był uznawany za swoisty cień, czyli najbliższego partnera Saakaszwilego, którego ja osobiście po ludzku lubię, natomiast nie zgadzam się z wieloma jego ruchami politycznymi - powiedział. Kwaśniewski podkreślił, że jeżeli strona gruzińska nie potrafiła zapewnić bezpieczeństwa kolumnie, skoro padły strzały, to "rzecz jest poważna, bo na szwank jest narażony nie tylko polski prezydent, ale państwo polskie, a także Unia Europejska". - To nie jest tak, że każdy prezydent - wiedziony ciekawością, jakimś własnym heroizmem, czy poczuciem własnego heroizmu, przekracza nielegalnie granicę izraelsko-palestyńską, jedzie, że tak powiem do buszu, albo nawet w krajach bardziej dojrzałych i demokratycznych jedzie w dzielnice niebezpieczne, gdzie jest dużo bandytyzmu, gangsterów. Takich rzeczy się po prostu nie robi - mówił były prezydent. Podkreślił, że każdy prezydent - jako głowa państwa - jest odpowiedzialny za to państwo i za powagę państwa. - To nie było poważne - uznał. Kwaśniewski ocenił też, że "gdyby Rosjanie chcieli zastrzelić Saakaszwilego, to przecież z 30 metrów by trafili". Na uwagę, że nie chciano nikogo zastrzelić, a jedynie "pokazać kto rządzi" odparł: - Przestraszyć? Zrobić aferę na cały świat?. Podejrzewam, że gdyby to byli Rosjanie, to można tylko złożyć na karb tego, że nie wiedzieli kto jedzie, po co jedzie i dlaczego jedzie. Zdaniem byłego prezydenta, prawdopodobnie strzelali osetyjscy pogranicznicy, którzy - jak zaznaczył - strzelają w górę, kiedy jakakolwiek kolumna zbliża się do posterunku. Na uwagę, czy nie powinno się naocznie stwierdzić, czy Rosjanie przestrzegają warunków zawieszenia broni, Kwaśniewski odparł, że aby wiedzieć, czy Rosjanie się wycofali, nie trzeba jeździć osobiście w teren. - To nie jest tak, że prezydent musi osobiście pojechać, dotknąć, żeby stwierdzić są, czy nie ma. To jest bzdura - mówił. Kwaśniewski skrytykował też wypowiedź Lecha Kaczyńskiego, który powiedział, że niepokoją go "wypowiedzi w Polsce" świadczące o sile funkcjonującego w naszym kraju "prorosyjskiego lobby". - To jest rodzaj szantażu. Jeżeli będziemy mówili, że ci, którzy mają inne zdanie aniżeli ktoś, to od razu jest partia prorosyjska, czy zdrajcy narodu, to w Polsce nigdy nie będzie normalnej debaty publicznej - powiedział były prezydent. Odniósł się także do wypowiedzi prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który mówił, że opinie niektórych polskich polityków ws. niedzielnego incydentu to "dowód jakiejś maniakalnej nienawiści do obecnego prezydenta, ale z drugiej strony także dowód, jak potężne jest w Polsce lobby obcego mocarstwa". - To jest dopiero straszne. Jeżeli rzeczywiście w Polsce debata na temat tego wydarzenia, to jest: czy jesteś w partii prorosyjskiej, czy jesteś prawdziwym patriotą, to znaczy, że ktoś tu zwariował i na pewno nie pani, ani ja, ani większości Polaków. Porzućmy te argumenty, one są po prostu niegodne - powiedział Kwaśniewski.