Aleksander Kwaśniewski zaczął wizytę od spotkań na uniwersytetach, które już się opłaciły, bo prezydent dostał zaproszenia na serie wykładów. - Na pewno skorzystam z któregoś z amerykańskich zaproszeń na czas jakiś. To jest wręcz przesądzone - oświadczył Kwaśniewski. Prezydent stara się również być może w Białym Domu o poparcie swojej ewentualnej kandydatury na sekretarza generalnego ONZ po zakończeniu w przyszłym roku kadencji Kofiego Annana. Kwaśniewski ma też nadzieję nie zrywać kontaktów z George'em Bushem: - Może później gdzieś w Teksasie spotkamy się jako byli prezydenci na koniach albo inaczej - mówi. Na razie skończyło się jednak na pamiątkowym pudełku na pióra i z dumą pokazywanym menu pożegnalnego lunchu z autografami lokatorów Białego Domu. Kwaśniewski pojechał do USA już po raz szósty w czasie swej prezydentury, a po raz piąty w czasie rządów w Białym Domu prezydenta Busha. Ostatni raz był w USA we wrześniu.