Kwaśniewski i były szef PE Pat Cox zdali w środę sprawozdanie przewodniczącemu PE Martinowi Schulzowi z ostatnich działań misji obserwacyjnej, którą rozpoczęli w czerwcu ubiegłego roku. Ukraińskie media pisały wówczas, że oprócz monitorowania procesów Tymoszenko ich zadaniem jest zażegnanie kryzysu w stosunkach między Ukrainą i UE. - Jest przekonanie, że misja powinna być kontynuowana, ale potrzeba oczywiście decyzji Parlamentu (Europejskiego) - powiedział Kwaśniewski polskim dziennikarzom w Brukseli po spotkaniu z Schulzem. Podkreślił, że jest wola ze strony szefa PE, ukraińskich władz i opozycji do kontynuowania misji. 31 stycznia o dalszym losie misji PE, która miała trwać do 1 stycznia, zdecyduje konferencja przewodniczących europarlamentu. Kwaśniewski pytany o to do kiedy misja miałaby być przedłużona, odparł, że "do momentu, kiedy główne cele zostaną zrealizowane". - Taką datą graniczną, która wydaje się w tej chwili nakreślona jest listopad bieżącego roku, czyli Wilno i podpisanie umowy stowarzyszeniowej (Ukrainy z UE - przyp. red.) - sprecyzował. Unia Europejska chciałaby podpisać umowę stowarzyszeniową z Ukrainą na szczycie Partnerstwa Wschodniego w listopadzie w stolicy Litwy, ale zastrzega, że wcześniej Kijów musi spełnić odpowiednie warunki, m.in. naprawić problem "selektywnego wymiaru sprawiedliwości". Kwaśniewski ocenił, że misji z jego udziałem udało się stworzyć "efektywny kanał komunikacji i dialogu" oraz zbudować zaufanie ze strony ukraińskich władz i opozycji. "Mamy stałe kontakty z przedstawicielami opozycji" - Mamy stałe kontakty ze wszystkimi przedstawicielami opozycji i szkoda byłoby, żeby z tego atutu zrezygnować na tym etapie, kiedy jeszcze tyle spraw jest do zrobienia - podkreślił. Odnosząc się do swojej wcześniej zapowiedzi, że pełnym sukcesem misji byłoby uwolnienie byłej premier Tymoszenko, Kwaśniewski powiedział, że "pracujemy cały czas". - Dlatego misję trzeba kontynuować i ten nacisk ze strony opinii europejskiej musi trwać - zaznaczył. - Najważniejsze, że Julia Tymoszenko jest leczona, jest pod opieką niemieckich lekarzy. To jest może niewielki sukces, ale z humanitarnego punktu widzenia rzecz ważna - dodał. Co do kolejnych oskarżeń wobec byłej premier wyraził nadzieję, że proces w Charkowie zostanie po raz kolejny przełożony. "Mamy chyba najsilniejszą opozycję i to zjednoczoną" Chodzi o oskarżenie Tymoszenko w toczącym się procesie o nadużycia z lat 90., gdy kierowała korporacją Jednolite Systemy Energetyczne Ukrainy (JSEU), zajmująca się m.in. handlem gazem. Jeśli wina byłej premier zostanie udowodniona, grozi jej dodatkowo 12 lat więzienia. Odnosząc się do ostatnich wyborów na Ukrainie Kwaśniewski ocenił, że "stwarzają one sytuację, której nie mamy właściwie w żadnym z krajów byłego Związku Radzieckiego". - Mamy chyba najsilniejszą opozycję i to zjednoczoną, której nie ma przecież ani Rosja, ani Białoruś, ani kraje Azji Środkowej, mamy nieporównanie wyższy poziom swobody i wolności mediów. Mamy wiele reform, które z trudem, ale są jednak wprowadzane - wymieniał. - Ukraina wymaga czasu i cierpliwości, wymaga również wspólnego politycznego podejścia - ocenił były prezydent. - Porównując sytuację choćby sąsiadów Ukrainy, czyli Białorusi i Rosji, to niewątpliwie mimo wszystkich zastrzeżeń, mimo całej krytyki, którą możemy wobec Ukrainy wyrazić, ten kraj jest najbardziej zaawansowany, gdy chodzi o standardy europejskie - podsumował były prezydent. W październiku Kwaśniewski i Cox zdali w PE wstępne sprawozdanie ze swej działalności. Mówili wówczas, że sprawdzali, czy Tymoszenko i inni uwięzieni członkowie jej rządu, w tym były szef MSW Jurij Łucenko, traktowani są zgodnie z międzynarodowymi standardami. Wtedy PE podjął też decyzję, że przedłuży misję do końca 2012 roku, by zaczekać na rozwój sytuacji na Ukrainie po przeprowadzonych tam 28 października wyborach parlamentarnych. Wybory te zachodni obserwatorzy uznali za krok wstecz w porównaniu z poprzednimi wyborami. Tymoszenko została skazana na siedem lat więzienia Tymoszenko została skazana w 2011 roku na siedem lat więzienia za nadużycia przy zawieraniu przez jej rząd umów gazowych z Rosją w 2009 roku. Opozycyjna polityk uważa, że jej wyrok inspirował obecny prezydent Wiktor Janukowycz, z którym przegrała wybory na stanowisko szefa państwa w 2010 roku. Według obserwatorów sprawa Tymoszenko ma ogromny wpływ na relacje Ukrainy z UE. Bruksela wskazuje, że wynegocjowana już i oczekująca na podpisanie umowa stowarzyszeniowa z Kijowem nie może być realizowana, jeśli władze Ukrainy nie przyjmą wartości obowiązujących w UE.