Na ławie oskarżonych zasiadło 29 osób: 22 mężczyzn i 7 kobiet. Wszystkich podejrzewano o to, że pomagali Saudyjczykowi, który 26 czerwca b.r. wysadził się w meczecie Imama Sadika w stolicy kraju. W zamachu zginęło 26 osób, a 227 zostało rannych. Był to najbardziej krwawy zamach w historii Kuwejtu. Wśród skazanych na śmierć znalazł się Abdulrahman Sabah Saud, który zawiózł zamachowca pod meczet. Mężczyzna przyznał się do winy, ale tłumaczył, że był przekonany, że Fahd Suliman Abdul-Muhsen al-Qabaa ma zamiar wysadzić meczet tak, żeby nie zranić przebywających w nim wiernych. Drugim skazanym jest Fahad Farraj Muhareb, lider lokalnego oddziału IS. Pozostali mężczyźni zostali skazani zaocznie, ponieważ wciąż przebywają na wolności. Są wśród nich dwaj bracia - Mohammad i Majed al-Zahrani, którzy przemycili do Kuwejtu materiały wybuchowe, z których zrobiono pas zamachowca. Wyrok skrytykowało Amnesty International. - Kara śmierci nie jest sposobem na zwalczanie terroryzmu. Zabijanie ludzi nie zapewni tolerancji i praworządności, których Kuwejt teraz bardzo potrzebuje. Należy uchylić te wyroki. Pozostałych, w tym pięć kobiet, sąd skazał na więzienie - od 2 do 25 lat pozbawienia wolności.