"Pracujemy ciężko i posuwamy się do przodu, ale w dalszym ciągu jeszcze mamy dużo do zrobienia" - powiedział Kurtyka. Nawiązując m.in. do najnowszego raportu Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC), w którym jednoznacznie potwierdzono negatywne skutki zmiany klimatu, prezydent COP24 wskazał, że dokument ten przyniósł "przesłanie pilności" dyskutowanych spraw "i konieczności działania". "Poczucie pilności, które wszyscy podzieliliśmy, przełożyło się na dobry postęp w trakcie tego pierwszego tygodnia naszej konferencji. Negocjatorzy bardzo ciężko pracują, to jest praca 24 godziny na dobę" - zasygnalizował. "Mamy ostatnie poprawki do tekstów, to bardzo techniczne, skomplikowane zagadnienia, które staramy się rozwiązać. Czekamy w dalszym ciągu na ostateczne wyniki tych dyskusji. Po południu polska prezydencja zaprezentuje stronom drogę na przyszły tydzień" - zapowiedział prezydent. Postęp strony technicznej Jak ocenił, "widzi postęp, jeżeli chodzi o stronę techniczną". Dopytywany potem przez dziennikarzy wskazał, że jednym z przedmiotów dyskusji są kryteria przejrzystości, których częścią jest kwestia rozliczania i liczenia wielkości emisji gazów cieplarnianych. "To bardzo duża część kwestii, o których musimy rozmawiać. Mam nadzieję, że doprowadzi nas to do skutecznych rozwiązań ten konferencji, aby osiągnięta przez nas wartość była korzystna dla planety - i abyśmy wiedzieli dokładnie, ile tych gazów jest emitowanych" - wyjaśniał Kurtyka. "W dalszym ciągu mamy jednak przed sobą szereg problemów do rozwiązania w trakcie drugiego tygodnia, który będzie bardzo istotny, bo ukształtuje cały pakiet (implementacyjny do Porozumienia paryskiego - PAP)" - zastrzegł podczas konferencji. Element negocjacji politycznych Prezydent COP24 przypomniał, że po pierwszym tygodniu szczytu, który koncentrował się na kwestiach technicznych, w drugim, od poniedziałku, przewidziany jest element negocjacji politycznych. "W tej chwili zbliżamy się do punktu środkowego naszej konferencji - również do przejścia od spraw technicznych do politycznych. Jako polska prezydencja (...) przekażemy dziś stronom, jak widzimy rozplanowanie drugiego tygodnia i tę interakcję między poziomem politycznym a sprawami technicznymi. To szeroka tematyka, biorąc pod uwagę wkład i to, co trzeba rozwiązać na obu poziomach" - uznał. "Oczekujemy ministrów z całego świata; mamy nadzieję, że ich zaangażujemy i otrzymamy pozytywne odpowiedzi od tych, którzy chcą zaangażować się i podjąć kierownictwo rozwiązywania dotąd nierozwiązanych problemów" - dodał Kurtyka, wyrażając jednocześnie satysfakcję z dotychczasowej "dobrej politycznej atmosfery" wokół szczytu. Podsumowanie istotnych punktów Wymieniając dotychczasowe istotne punkty COP24 Kurtyka wskazał m.in. na poniedziałkowy szczyt liderów. Jak ocenił, przyniósł on przesłanie polityczne - m.in. kierowane przez prezydenta RP Andrzeja Dudę i sekretarza generalnego ONZ Antonio Guterresa - nadające "rozpęd" do rozpoczęcia prac. Za "symboliczną" uznał też wygłoszoną przez szefową Banku Światowego Kristalinę Georgiewę deklarację podwojenia przez BŚ finansowania ambitnych działań na rzecz klimatu - do poziomu 200 mld dol. w ciągu pięciu lat. "To bardzo istotny wkład do tej konferencji, gdzie dyskutujemy również szereg problemów finansowych" - ocenił. Jak zaznaczył, istotne dla polskiej prezydencji było przyjęcie już w Katowicach dwóch deklaracji: o solidarnej i sprawiedliwej transformacji - "Solidarity and Just Transition Silesia Declaration" oraz na rzecz działań w kierunku rozwoju elektromobilności i zeroemisyjnego transportu - "Driving Change Together - Katowice Partnership for E-mobility". Ocenił, że wsparcie przez rekordową liczbę krajów deklaracji dot. elektromobilności "to istotne przesłanie, które niesie nadzieję i otwiera możliwości dla nowych technologii". "Musimy umieć je wykorzystać" - zaakcentował. "Kwestia elektromobilności coraz szybciej rozwija się w całym świecie - to dobry znak, że wszyscy razem dajemy sobie radę z tymi wyzwaniami" - ocenił. Espinosa: Pozytywne sygnały Uczestnicząca w konferencji prasowej sekretarz wykonawcza UNFCCC Patricia Espinosa uznała, że rozpoczęciu COP24 towarzyszyło wiele pozytywnych sygnałów: wymieniła wśród nich m.in. upowszechnienie poczucia pilności działań związanych ze zmianami klimatu i wiążące się z tym inicjatywy. Patricia Espinosa wskazała tu m.in. na deklarację Niemiec, które zapowiedziały na szczycie, że podwoją swój wkład do międzynarodowego funduszu klimatycznego, deklarację podwojenia przez BŚ finansowania działań na rzecz klimatu. "To nie znaczy, że te negocjacje są łatwe, ale mamy pewne oznaki zaangażowania podjęte przez istotnych partnerów" - oceniła. Odpowiadając na jedno z pytań, i nawiązując do raportu IPCC, Espinosa zaznaczyła, że kontekstem szczytu jest "sytuacja gorsza, niż się spodziewaliśmy". Doceniła jednocześnie siłę oddziaływania raportu. "Mamy niezwykle ważny wkład tego raportu, abyśmy mogli skoncentrować się na (działaniach mających ograniczyć wzrost temperatur względem epoki przedindustrialnej do - PAP) wartości 1,5 st. C" - oceniła. COP24 a polskie spółki węglowe Pytany przez dziennikarzy o zaangażowanie w COP24 są m.in. polskich spółek węglowych Kurtyka, podkreślił, że szczyt jest w całości finansowany ze środków publicznych, ma natomiast różnych partnerów, jak IKEA, ale również szereg spółek energetycznych. "Jak sądzę, one wszystkie zaangażowały się już w działania na rzecz zrównoważonego rozwoju na przyszłość - jest to również sposób, aby docenić ich wysiłki w tym kierunku" - ocenił. Wiceminister środowiska nawiązał też do zaprezentowanego niedawno projektu polskiej polityki energetycznej, który obecnie jest poddawany dyskusji. Zaznaczył, że jego podstawami są filary: bezpieczeństwa, zrównoważonego rozwoju i solidarności. Kurtyka wskazał też na dane dotyczące polskiej energetyki odnawialnej. "Mamy 6 tys. MW zainstalowanej energii ze źródeł wiatrowych, to np. więcej, niż Dania; mamy przetarg na 1 tys. MW, jeśli chodzi o morskie farmy wiatrowe. Plany polskiego Ministerstwa Energii wskazują na gwałtowny rozwój energii fotowoltaicznej, a także morskich farm wiatrowych. W ciągu 50 lat jeden na cztery polskie megawaty będzie pochodził ze źródeł fotowoltaicznych" - zaznaczył.