Walt Wawra, 20 lat w policji, w liście do kanadyjskiego dziennika "Calgary Herald" opisał "niebezpieczne doświadczenie", jakie stało się jego i jego małżonki udziałem podczas wizyty w największym mieście kanadyjskiej prowincji Alberta. Wawra opowiedział w swej listownej skardze, że kiedy szedł z małżonką przez park w Calgary, dwaj młodzi ludzie zapytali ich "w agresywnej formie", czy byli już na festiwalu kultury amerykańskiego Dalekiego Zachodu, z którego - notabene - słynne jest to miasto. Młodzi ludzie nie mieli przyjaznych zamiarów? Amerykańskie małżeństwo, wyraźnie nieprzyzwyczajone do prowadzenia rozmów z nieznajomymi napotkanymi w parku, postanowiło zignorować obu młodzieńców. Ci jednak nalegali, "zbliżyli się do nas i powtórzyli pytanie: Czy byliście już na festiwalu, który nazywa się Estampida?" - skarżył się w liście do redakcji Wawra. W tej sytuacji postanowił działać. "Niezwłocznie zająłem pozycję między tymi dwoma a moją żoną i powiedziałem: "Dżentelmeni, nie mamy obowiązku z wami rozmawiać, żegnam!". Obaj, zbici z tropu, zostawili nas w spokoju" - napisał turysta-policjant. "Młodzi ludzie nie mieli najwyraźniej dobrych zamiarów, kiedy zbliżyli się do nas groźnie i agresywnie" - dodał. "Dzięki Bogu, nie wyciągnęli przeciw nam broni" - dodaje Wawra i zwierza się dziennikowi, w jaki nastrój wprawiła go przygoda: bardzo chciał mieć u boku swój pistolet, "zwłaszcza po tym, co wydarzyło się w kinie Aurora w moim kraju, gdzie pewien mężczyzna zastrzelił 12 osób". Kanadyjskie Calgary to nie amerykańskie Kalamazoo "Czy nie należy oczekiwać - kończy Walt Wawra swój list - że policjant powinien móc wyciągnąć broń, aby interweniować w trakcie groźnego incydentu, aby bronić siebie i innych? Dlaczego więc nie ma takiego prawa obywatel, który odwiedza Kanadę? Teraz już wiem, dlaczego w Kanadzie noszą broń tylko przestępcy i policja" - kończy skargę do redakcji "Calgary Herald" Walt Wawra z Kalamazoo. Wobec niedowierzania czytelników, że między USA i Kanadą mogą istnieć aż tak znaczne różnice w mentalności i postrzeganiu tego, co może być "groźnym incydentem", jedna z komentatorek "Calgary Herald", Naomi Lakritz, musiała wyjaśnić na łamach gazety, że Wawra nie jest postacią zmyśloną, a listowna skarga do redakcji jest prawdziwa. Na jednym z blogów Kanadyjczyk Aaron Stayner, starając się uspokoić Walta Wawrę, podał oficjalne dane statystyczne: "W Kalamazoo, liczącym 75 tys. mieszkańców, było w 2010 roku 14 zabójstw; w Calgary, które liczy 1,1 miliona mieszkańców - 15 zabójstw". Redakcja "Calgary Herald", której reporter zajął się skargą amerykańskiego policjanta, ustaliła, że dwaj młodzi Kanadyjczycy, którzy zastąpili w parku drogę parze amerykańskich turystów, rozdawali darmowe zaproszenia na festiwal kultury Dalekiego Zachodu.