W wywiadzie dla telewizji France24 kurdyjski przywódca, który składa wizytę w Paryżu, powiedział również, że w ofensywie wezmą także udział sunnickie i szyickie oddziały paramilitarne. "Wyzwolenie miasta to nie tylko jednak działania militarne" - podkreślił Barzani. Jego zdaniem, najtrudniejsze będzie określenie statusu Mosulu po zakończeniu wojny. "Prowincja stanowi etniczną i religijną mozaikę. Dokonały się tam straszne zbrodnie, które dotknęły zwłaszcza chrześcijan i jazydów" - przypomniał przywódca kurdyjskiej autonomii. Komentując sytuację w sąsiedniej Syrii Masoud Barzani zadeklarował, że poprze niepodległościowe dążenia tamtejszych Kurdów. Warunkiem takiego poparcia jest jednak ich zgoda co do takiego rozwiązania. Barzani skrytykował jednocześnie główną polityczną siłę syryjskich Kurdów - Partię Unii Demokratycznej. Jego zdaniem, wchodząc w sojusz z uznaną za formację terrorystyczną Partią Pracujących Kurdystanu, partia ta wywołała wściekłość Turcji i sprowokowała jej militarną interwencję w Syrii. Dwa tygodnie temu Joe Votel, szef amerykańskiego dowództwa na Bliski Wschód, również zapowiedział rychłe odbicie Mosulu z rąk Państwa Islamskiego. Wspierane przez lotnictwo Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników wojska irackie zadały w ostatnim okresie dżihadystom serię dotkliwych porażek, które spowodowały znaczne skurczenie się kontrolowanego przez nich obszaru. Stracili oni między innymi miasta Faludża i Ramadi. Przed zajęciem przez Państwo Islamskie Mosul, położony 400 kilometrów na północ od Bagdadu, liczył ponad 2 miliony mieszkańców. Obecnie jest ich prawdopodobnie około pół miliona. To właśnie w Mosulu w 2014 roku przywódca Państwa Islamskiego Abu Bakr al-Bagdadi proklamował powstanie dżihadystycznego kalifatu na okupowanych terenach w Iraku i Syrii.