Zgodnie z tą koncepcją, którą Czaputowicz przedstawił tydzień temu, to Trybunał UE a nie Rada Unii czy Komisja powinny zająć się kwestia praworządności w Polsce. Jak ustaliłam, koncepcję tę Czaputowicz przedstawił w poufnym piśmie na przełomie grudnia i stycznia. - Tym rozwiązaniem zyskał przychylność i zainteresowanie swoją osobą w kierowniczych gremiach PiS - powiedział mi jeden z polityków Prawa i Sprawiedliwości. Czaputowicz podczas swojej wizyty w Sofii mówił, że w proces postępowania wobec Polski powinien być włączony Trybunał Sprawiedliwość UE, jako jedyna instytucja uprawniona do decydowania o tym, czy prawa i standardy UE są przestrzegane. Realizacja tej koncepcji miałaby dać polskim władzom więcej czasu, gdyż na wyrok Trybunału trzeba długo czekać i oznaczałaby odebranie kwestii praworządności Radzie UE i Komisji Europejskiej. Czaputowicz w swoim dokumencie spekulował nawet, że Trybunał UE może nawet stwierdzić, że nie ma kompetencji w kwestii sądownictwa i cała sprawa się zakończy - mówił mi jeden z rozmówców w Warszawie. Pomysł ten niesie jednak ryzyko, że zakończy się tak jak odwołanie się ministra Waszczykowskiego do Komisji Weneckiej, o czym już informowałam. To, że Czaputowicz w ogóle nie przedstawił Timmermansowi tej koncepcji wyjścia z kryzysu i ominięcia procedury art. 7, świadczy tylko o tym, że między Polską a KE nie rozpoczęły się żadne negocjacje. Na razie obie strony wciąż pozostają przy swoich stanowiskach. Szef polskiej dyplomacji dzisiaj rano powtórzył, że ze strony Polski nie ma żadnych ustępstw: - Na ten temat nie było mowy. Polska realizuje reformy, które zostały wprowadzone w życie. Timmermans - jak ustaliłam - także z niczego nie zrezygnował i przypomniał podczas rozmowy z szefem polskiego MSZ, że Polska powinna dostosować się do rekomendacji KE w sprawie sądownictwa, które zostały wydane 20 grudnia. To oznacza, że na razie nic się nie zmieniło. Stoimy w miejscu, a prowadzone rozmowy to wciąż jeszcze spotkania zapoznawcze. A złożona przez Czaputowicza podczas rozmowy z Timmermansem propozycja powołania grupy ekspertów, którzy na szczeblu technicznym i bardziej szczegółowym mieliby rozmawiać z KE i państwami członkowskimi o polskiej reformie sądownictwa, to także nadal tylko próba wyjaśniania przez polskie władze dokonanej reformy SN i KRS i przekonywania do niej, a nie - gotowość do kompromisu i koniecznych ustępstw. - Na szczeblu technicznym nie dokona się przełomu i kompromisu - powątpiewa w przyjętą przez Warszawę strategię jeden z moich rozmówców w Brukseli. Wydaje się, że na rozmowy techniczne i eksperckie jest już trochę za późno. Teraz sprawa praworządności to już kwestia polityczna. Timmermans na Twitterze napisał, że nie może doczekać się "kontynuowania tego dialogu w Warszawie i Brukseli". Nie chodzi mu oczywiście o "rozmowy dla rozmów", nawet jeżeli są one utrzymane w przyjaznym tonie, ale o dialog, z którego coś wynika, a więc konkrety. Katarzyna Szymańska-Borginon