Kobiety od kilkunastu lat co miesiąc składały się po ćwierćdolara na kupno losu. - Koleżanka zadzwoniła do mnie i powiedziała, że udało nam sie wygrać na loterii Powerball, ale ja nie wierzyłam, trzykrotnie nazwałam ją kłamczuchą - opowiadała jedna ze świeżo upieczonych milionerek. Dodajmy, kobiety zjawiły się wczoraj normalnie w pracy, dopiero po południu pojechały do lokalnej siedziby loterii, by zgłosić się po nagrodę. Jeszcze nie zdecydowały, czy wypłacić od razu całą sumę - po odtrąceniu podatków będzie to trochę ponad dwa miliony dolarów dla każdej - czy zdecydować się na roczne raty.