Według doniesień oficjalnych mediów po hołdzie dla zmarłego w 2016 roku Fidela Castro Raul przedstawił delegatom raport Kongresu, w którym potępił "wojnę gospodarczą", prowadzoną przez Stany Zjednoczone przez cztery lata rządów byłego prezydenta USA Donalda Trumpa, w wyniku której poważnie zaostrzone zostało embargo na Kubę, obowiązujące od 1962 roku. Mimo to Castro wezwał do dialogu Hawany z Waszyngtonem, ale bez "wyrzekania się socjalizmu". - Potwierdzam na tym kongresie partyjnym wolę nawiązania pełnego szacunku dialogu, nowej formy stosunków ze Stanami Zjednoczonymi. Nie twierdzę jednak, że aby to osiągnąć, Kuba musi zrzec się zasad rewolucji i socjalizmu - powiedział. Zmiana pokoleniowa W przemówieniu otwierającym czterodniowe posiedzenie za zamkniętymi drzwiami, którego fragmenty były transmitowane w państwowej telewizji, Raul Castro potwierdził, że przekazuje przywództwo "wszechpotężnej Kubańskiej Partii Komunistycznej młodszemu pokoleniu, które jest pełne pasji i przepojone antyimperialistycznym duchem". Castro podkreślił, że z satysfakcją przekazuje przywództwo grupie lojalistów, którzy mają za sobą dziesięciolecia doświadczeń w partyjnych strukturach. - Gorąco wierzę w siłę, naturę i zrozumienie moich rodaków. Dopóki żyję, będę gotowy z nogami w strzemionach do obrony ojczyzny, rewolucji i socjalizmu - powiedział Castro setkom delegatów partii w centrum kongresowym w Hawanie. 60-letni Diaz-Canel w 2018 roku zastąpił Raula Castro na stanowisku prezydenta i będzie pierwszym cywilem, który obejmie stery partii komunistycznej. Oczekuje się, że zostanie mianowany na najważniejsze na Kubie stanowisko pierwszego sekretarza w ostatni dzień kongresu, czyli w poniedziałek. Na Kubę dotarły listy gratulacyjne od władz komunistycznych partii Chin, Wietnamu, Laosu i Korei Północnej. Przełom Dla Normana McKaya, analityka z The Economist Intelligence Unit, odejście Raula Castro jest wydarzeniem przełomowym, nie tylko dlatego, że oznacza koniec rządów rodziny, która panowała na Kubie przez ponad 50 lat, ale także dlatego, że nadchodzi w czasie poważnych wstrząsów gospodarczych i społecznych. - Nie musi to koniecznie oznaczać, że nastąpi drastyczna zmiana w stylu partii komunistycznej, ale internet powinien ułatwiać ludziom wysuwanie żądań przejrzystości i wolności, stwarzając dla rządu wyzwania, z którymi partia komunistyczna będzie musiała się zmierzyć. Trudno będzie to zignorować - powiedział McKay. W ostatnich miesiącach na Kubie doszło do bezprecedensowych niepokojów społecznych, wywołanych niedawnym pojawieniem się na wyspie mobilnego internetu. Demonstrowali artyści, dysydenci, a także przedstawiciele sektorów społeczeństwa obywatelskiego, takich jak obrońcy praw zwierząt.