Jak poinformował przyjaciel rodziny Sergio Hernandez, sędziwy plantator, nazywany "ojcem chrzestnym kubańskiego tytoniu", zmarł na raka w domu, na swojej 16-hektarowej plantacji w znanym z uprawy tytoniu rejonie Vuelta Abajo, w pobliżu miasta Pinar del Rio. Robaina obchodził w marcu swoje 91 urodziny w otoczeniu licznego grona rodziny i znajomych paląc "swoje" cygaro. W jednym z wywiadów powiedział, że tajemnica produkcji tytoniu najwyższej jakości jest bardzo prosta: "Musisz kochać ziemię i opiekować się nią". W miarę jak tytoń dojrzewa "mówi do ciebie, mówi czego potrzebuje a ty musisz go słuchać". Robaina spędził większość życia na swoje farmie pielęgnując krzaki tytoniowe. Ale podróżował także wiele po świecie jako nieoficjalny "tytoniowy" ambasador Kuby. W miarę jak rosłą jego sława zaczęli go coraz częściej odwiedzać miłośnicy cygar z całego świata, których jeszcze do niedawna przyjmował w domu na pogawędki. W ostatnich latach przekazywał swoją wiedzę i doświadczenie rodzinie. Obecnie zarządzaniem plantacją zajmuje się jego wnuk Hiroshi. "Kiedyś powiedział mi, że jest milionerem bo ma milion przyjaciół na całym świecie. Miał wielkie serce i każdego traktował tak samo" - powiedział Hernandez.