- Zauważamy regres, jeśli chodzi o przestrzeganie praw człowieka. Przekazanie władzy przez jednego dyktatora drugiemu dyktatorowi niczego nie zmieni. Dyktatura trwa i represje nie ustają. Więźniowie polityczni są torturowani i przetrzymywani w nieludzkich warunkach - podkreśliła szefowa działającej w Miami organizacji Matki i Kobiety przeciwko Represjom Sylvia Oriondo. Według szacunków dysydentów, na komunistycznej Kubie jest w tej chwili przetrzymywanych około 3 tys. więźniów politycznych, przy czym wielu z nich zostało skazanych za przestępstwa pospolite. Jest też znaczna grupa osób, które skazano prewencyjnie, jako mogące popełnić przestępstwo w przyszłości. 10 grudnia zatrzymano ponad 80 dysydentów i działaczy praw człowieka podczas pokojowych protestów z okazji rocznicy przyjęcia Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. Nieco wcześniej aresztowano znanego działacza praw człowieka Jorge Luisa Garcię Pereza i jego żonę Iris Tamarę Perez Aguilerę. Jak podkreślają dysydenci, Kuba jest też trzecim państwem na świecie, jeśli chodzi o liczbę uwięzionych niezależnych dziennikarzy. Aż 25 jest w tej chwili pozbawionych wolności. - Poza tym w bieżącym roku dokonano czystki wśród członków partyjnego kierownictwa drugiej linii, którzy przez ostatnie 20 lat byli przygotowywani do przejęcia władzy. Odsunięto tzw. nowe pokolenie reformatorów. Oznacza to, że wzrosły także represje wewnątrz reżimu. To dowodzi, że władza nie zamierza ewoluować w kierunku demokracji - zaznaczył z kolei sekretarz generalny organizacji antycastrowskiej na uchodźstwie Directioro Democratico Cubano, Orlando Gutierrez. Zdaniem dysydentów, zmiany na Kubie nie wyjdą od reżimu, tylko wymusi je opór narodu. Jak podkreślają, na Kubie spontanicznie rozpoczęła się w społeczeństwie kampania odmowy współpracy z reżimem, polegająca m.in. na bojkotowaniu wyborów i oficjalnych związków zawodowych. "Mimo ogromnych trudności, własną kampanię zza murów więziennych starają się organizować również więźniowie polityczni" - podkreślił Gutierrez. Dysydenci za ogromny sukces uznają fakt zjednoczenia się kubańskiej opozycji w kraju i za granicą, co pociąga za sobą koordynowanie akcji protestacyjnych. "Skupiliśmy 60 prodemokratycznych organizacji kubańskich w kraju i za granicą w związek o nazwie Alians Oporu. 20-25 z nich działa w kraju" - podkreślił Gutierrez. "Co istotne, coraz aktywniej domaga się zmian ruch studencki. W ciągu ostatnich tygodni odbyło się kilka protestów studenckich. Niektóre zgromadziły nawet 2 tysiące studentów" - dodaje Oriondo. "Podczas ostatnich wyborów (parlamentarnych w styczniu 2008 r.) odbyła się akcja bojkotu głosowania i nawet władze musiały przyznać, że 1,5 mln kubańskich wyborców nie poszło do urn, chociaż udział w wyborach jest obowiązkowy. Fakt, że tak wielu Kubańczyków nie zagłosowało, świadczy o poziomie niezadowolenia" - zaznaczył Gutierrez. Zapytani, czy ich zdaniem jest na Kubie działacz opozycyjny, który mógłby odegrać rolę podobną do Lecha Wałęsy w Polsce, kubańscy dysydenci ocenili, że Kuba ma wielu utalentowanych działaczy opozycji potrafiących znakomicie organizować prodemokratyczne akcje. "Ale w przypadku Kuby to nie będzie jednostka, tylko grupa przywódców" - ocenił Gutierrez. Wśród najwybitniejszych opozycjonistów wymienili katolickiego pisarza i dziennikarza Dagoberto Valdesa, organizatora ruchu obywatelskiego oporu Jorge Luisa Garcię Pereza, który spędził w więzieniu 17 lat, pisarkę i blogerkę Yoani Sanchez, odbywającego karę 29 lat więzienia Oscara Eliasa Bisceta czy adwokata i byłego więźnia politycznego Rene Gomeza Manzano. Za najskuteczniejsze organizacje prodemokratyczne na Kubie uznali Narodowy Ruch Oporu Jorge Luisa Garcii Pereza, studencki ruch Kubańska Młodzież na rzecz Demokracji, który organizuje demonstracje domagające się niezależności ideologicznej szkół średnich i uczelni wyższych, czy Narodowy Ruch Oporu Obywatelskiego, który organizuje manifestacje na rzecz uwolnienia więźniów politycznych. Ich zdaniem bardzo wiele na rzecz demokracji na Kubie robią też młodzi blogerzy i niezależni artyści. "Ponieważ w społeczeństwie rośnie opór, rosną także represje. Dlatego bardziej niż kiedykolwiek Kuba potrzebuje teraz solidarności i wsparcia międzynarodowej wspólnoty demokratycznej. Polska udzieliła bardzo wyraźnego wsparcia, za które jesteśmy bardzo wdzięczni" - zaznaczyła Irionodo.