Szef kubańskiej dyplomacji nazwał słowa Trumpa "nikczemnymi" i zażądał od amerykańskiego prezydenta przedstawienia dowodów na poparcie swych tez, które przedstawił szerszej publiczności w poniedziałek w Miami. "Nasz rząd odrzuca te kalumnie w sposób całkowicie jednoznaczny i jak najbardziej kategoryczny" - oświadczył Rodriguez podczas konferencji prasowej w Hawanie, W jego ocenie Waszyngton "w dalszym ciągu prowadzi przygotowania do operacji militarnej, która miałaby być przeprowadzona pod pretekstem udzielenia pomocy humanitarnej". Szef MSZ Kuby odniósł się też do doniesień kubańskich mediów z zeszłego tygodnia opartych na danych udostępnionych przez wywiad wojskowy. Według tych informacji Stany Zjednoczone miały wysłać w rejon Karaibów cały szereg jednostek sił morskich i powietrznych. W ocenie Hawany te "prowadzone pod przykrywką akcji humanitarnej" działania militarne są niczym innym, a "aktem agresji wobec Wenezueli". Aktywność amerykańskiego lotnictwa zwiększa skalę napięć w Ameryce łacińskiej - argumentował kubański minister. Dodał, że amerykańskie maszyny startowały z lotnisk, gdzie są zgrupowane siły specjalne i piechota morska USA. "Kategorycznie stwierdzam, że w tym wypadku nie chodziło o żadne loty z pomocą humanitarną" - powiedział kubański polityk. Kuba, która wielokrotnie wygłaszała deklaracje solidarności z odsuniętym od władzy, ale wciąż kontrolującym armię i aparat przemocy prezydentem Nicolasem Maduro, stoi na stanowisku, że "scenariusz imperialistycznego zamachu stanu w Wenezueli został opracowany przez Waszyngton, który stworzył też wirtualnego i wygodnego dla dla siebie p.o. prezydenta". Guaido nie uznany przez władze Kuby Kuba należy do nielicznej grupy państw regionu, które nie uznały przywódcy opozycji Juana Guaido za tymczasowego szefa państwa. 23 stycznia na fali masowych antyrządowych protestów Guaido obwołał się tymczasowym prezydentem Wenezueli, uznając, że wybory prezydenckie z maja 2018 roku, które wygrał Maduro, nie były demokratyczne. Przejęcie władzy przez Guaido uznało ponad 40 państw i Parlament Europejski. Nowego status quo nie zaakceptowała Rosja, która oznajmiła, że uważa Maduro za jedynego prawowitego prezydenta Wenezueli. Poparcie dla rządu Maduro wyraziły też Chiny, Meksyk, Boliwia, Nikaragua, Iran i Turcja. Agencja AFP przypomina, że władze Kuby i Wenezueli od lat utrzymują niezwykle bliskie kontakty. Od 2000 r. Wenezuela zapewniała dostawy ropy naftowej do rządzonej przez komunistów Kuby po preferencyjnych cenach. Wtorkowa wypowiedź ministra Rodrigueza została sprowokowana słowami Donalda Trumpa, jakie wygłosił w poniedziałek, podczas wiecu w Miami. Amerykański prezydent powiedział, że jego zdaniem czas socjalizmu na świecie dobiega końca. "Dni komunizmu są policzone w Wenezueli, ale także w Nikaragui i na Kubie" - podkreślił Trump. "Przez dziesięciolecia socjalistyczne dyktatury Kuby i Wenezueli wspierały się wzajemnie: Wenezuela zaopatrywała Kubę w ropę naftową, w zamian za to Kuba wspierała wenezuelski reżim zasilając policję państwową z Hawany. Te czasy minęły, sojusz między tymi dwiema dyktaturami dobiega końca" - oświadczył. Problem z pomocą humanitarną Podejrzewając Stany Zjednoczone o najgorsze, władze Wenezueli lojalne wobec Maduro nie chcą przyjąć pomocy humanitarnej z USA. Ładunki są gromadzone w kolumbijskim mieście Cucuta. Na razie nie wiadomo, czy zgromadzone na granicy zapasy dotrą do potrzebujących Wenezuelczyków - zgodę na to musi w praktyce wyrazić tamtejsze wojsko, które pozostało lojalne wobec dotychczasowego prezydenta Nicolasa Maduro. Juan Guaido zapowiedział, że zapasy pomocy zostaną przetransportowane przez granicę 23 lutego przez wenezuelskich ochotników. "Zmobilizujemy się w kraju i za granicą" - napisał na Twitterze. Nic nie wskazuje na to, by armia miała zamiar zignorować rozkazy oficjalnie urzędującego prezydenta Nicolasa Maduro - piszą agencje.