Władze kubańskie na razie nie ujawniły, jak doszło do uwolnienia pasażerów promu. Prom został uprowadzony przez 9 ludzi uzbrojonych w noże i jeden pistolet. Porywacze chcieli nim dopłynąć do USA. Jednak zanim wpłynęli na amerykańskie wody, zabrakło im paliwa. Prom został zmuszony przez kubańskie kutry patrolowe do powrotu do kraju. Prom utknął na morzu po przebyciu 1/3 drogi. Do dryfującej jednostki podpłynęły kutry kubańskiej ochrony wybrzeża. Po kilkugodzinnych negocjacjach porywacze zgodzili się na odholowanie promu do portu w Marielu. Podczas negocjacji dochodziło do dramatycznych sytuacji: porywacze zagrozili, że wyrzucą pasażerów za burtę. Zgodzili się powrócić na Kubę dopiero gdy się dowiedzieli, że władze USA potraktują ich zgodnie z prawem amerykańskim, które przewiduje dla porywaczy wysokie kary więzienia.