"Nie będę zabiegać ani też nie zaakceptuję - powtarzam: nie będę zabiegać ani nie zaakceptuję - stanowiska przewodniczącego Rady Państwa oraz wodza naczelnego armii" - napisał Castro, z powodu choroby nie pokazujący się na scenie politycznej Kuby od 19 miesięcy. List Castro adresowany był do "moich ukochanych rodaków", którym podziękował też za wybranie go do parlamentu kraju w styczniowych wyborach. Kubański lider pisze o swej rehabilitacji i odzyskiwaniu sił po chorobie i podkreśla, iż "wbrew jego sumieniu byłoby wzięcie na swe barki odpowiedzialności, wymagającej znacznej sprawności fizycznej i energii - większych niż byłbym w stanie zaoferować". - Mówię o tym bez zbędnego dramatyzowania - zaznaczył Fidel Castro. W styczniu Raul Castro zapowiedział, że decyzja w sprawie przyszłości jego brata zostanie podjęta 24 lutego, gdy zbierze się nowy parlament Kuby. Castro przekazał czasowo władzę bratu Raulowi w lipcu 2006 roku. W grudniu zeszłego roku 81-letni przywódca Kuby sugerował, że zrezygnuje z urzędu, przekazując władzę "młodszym pokoleniom". Castro był jednym z najdłużej rządzących dyktatorów świata. Od 1959 roku decydował o losach Kubańczyków, tysiące z nich zginęło, tysiące trafiło do więzienia. Dokładna liczba ofiar reżimu Castro nie jest znana. Wg Cuba Archive do tej pory udało się ustalić liczbę 9240 ofiar znanych z nazwiska, których okoliczności śmierci zostały potwierdzone przez przynajmniej dwa niezależne źródła. Mówi się też nawet o 100 tys. ofiar, jednak te dane wydają się znacznie zawyżone. Wiele osób siedzi w więzieniach z powodu poglądów politycznych - są źle traktowani, mówi się też o torturach.