Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Kto ujawnił wypowiedź premiera?

Opozycja, wewnątrzpartyjni oponenci premiera Gyurcsanya, a może on sam? Węgrzy zastanawiają się kto ujawnił taśmę z nagraniem, które wywołało kryzys w państwie.

/AFP

Według ekspertów, możliwe są trzy scenariusze: nagranie wyszło od wewnątrzpartyjnych oponentów premiera, ujawniła je opozycja, albo podstawił je sam szef rządu.

Choć nie ma dowodów na żadną z hipotez, według węgierskiego historyka, byłego dyrektora Instytutu Węgierskiego w Warszawie Janosa Tischlera, do obecnej sytuacji mógł doprowadzić wewnętrzny konflikt w Węgierskiej Partii Socjalistycznej (MSZP). Uważa on, że nagranie mogło zostać upublicznione przez jednego z członków MSZP przeciwnego reformom Gyurcsanya, które uderzają w wielu zamożnych ludzi popierających socjalistów. Tischler podkreślił, że "doświadczony polityk jest świadomy, iż największych wrogów ma we własnej partii, a nie w opozycji".

Nie można także wykluczyć, że taśmę ujawniła opozycja - zasugerował redaktor naczelny niezależnego liberalnego tygodnika "Magyar Narancs" Endre Bojtar. Tyle że opozycja nie miałaby z tego zbyt wielkich profitów, bo największa partia opozycyjna, centroprawicowy Fidesz, i tak prowadzi w sondażach przed zaplanowanymi na 1 października wyborami samorządowymi. Ponadto Węgrzy i tak są niezadowoleni z podwyżek wprowadzonych przez rząd na początku września. Jednocześnie - jak podkreślił Bojtar - demonstracje i zamieszki nie sprzyjają Fideszowi, bo wyborcy głosują na ogół na tych, którzy są w stanie zapewnić porządek.

Niektórzy uczestnicy manifestacji twierdzą natomiast, że nagranie puścił w obieg sam premier, aby tym brutalnym sposobem dać społeczeństwu do zrozumienia, że sytuacja na Węgrzech jest naprawdę zła. Zdaniem analityków, na korzyść tej teorii przemawia reakcja Gyurcsanya, który bardzo spokojnie przyjął opublikowanie treści nagrania. Przeciw niej przemawia natomiast ryzyko wiążące się z takim posunięciem - jego skutki są bowiem nieprzewidywalne.

W Budapeszcie mówi się, że dopóki ktoś nie przyzna się osobiście do ujawnienia nagrania o kłamstwach rządzących, to odpowiedź na pytanie, kto je upublicznił, pozostanie tajemnicą. - Być może nigdy nie poznamy prawdy - powiedział Tischler.

INTERIA.PL/PAP

Zobacz także