W swoim internetowym oświadczeniu, którego wiarygodności na razie nie udało się zweryfikować, Mudżahedini Egiptu oświadczyli, że zamachów dokonali Fajsal Chalil, Hassan Abi Rawa, Mohamad Abdel Madżid, Nader Mohamad Abdel Ghani i Mahamad Hammudi al-Masri. Nie wiadomo, jakiej byli narodowości. W internecie nazwano ich "męczennikami". Według tych "rewelacji", atak był wymierzony w "syjonistów". Podkreślono także, by nie wierzyć, jakoby za atakami stała Al-Kaida. Wiadomość ugrupowania pojawiła się wczoraj na niezbyt znanej islamskiej stronie internetowej. "Ogłaszamy całemu światu, że pięciu naszych ludzi należących do Mudżahedinów Egiptu dotarło samochodami-pułapkami (...) do twierdz syjonistów w naszym kraju" - głosi oświadczenie, które daje "żydom i chrześcijanom 60 dni na opuszczenie Egiptu". Wcześniej do zamachów przyznały się związane z Al-Kaidą Brygady Abdullaha Azzama. Ich patron - Palestyńczyk Abdullah Azzam, był dowódcą mudżahedinów w Afganistanie i zginął w 1989 roku od wybuchu przydrożnej miny. Mudżahedini Egiptu napisali w swoim oświadczeniu, że komunikat umieszczony w internecie przez Brygady Abdullaha Azzama z siatki Al-Kaida, w którym ugrupowanie to bierze na siebie odpowiedzialność za zamachy w Szarm el-Szejk, nie było autentyczne. Oba komunikaty ukazały się na tej samej stronie internetowej. Poszukiwania podejrzanych Pakistańczyków Tymczasem egipska policja ogłosiła dzisiaj, że poszukuje sześciu podejrzanych Pakistańczyków przebywających w Szarm el-Szejk podczas sobotnich zamachów. Od tego czasu mężczyźni zniknęli bez śladu. Policja otoczyła dziś dwie beduińskie wioski na Synaju, niedaleko kurortu Szarm el-Szejk. Agencja EFE powołując się na źródła policyjne dodaje, że egipskie służby już zatrzymały w Kairze jednego z podejrzanych. Blokady miejscowości El-Ruwejsat i Churum dokonano po tym, jak pojawiły się doniesienia, jakoby ukrywali się tam dwaj podejrzani o dokonanie zamachów obywatele Pakistanu. Policja rozpowszechniła zdjęcia poszukiwanych Pakistańczyków - wcześniej w hotelach zostawili oni swoje paszporty. Zdaniem funkcjonariuszy domniemani zamachowcy mogli zostać ranni. Służby bezpieczeństwa nie informowały, w których hotelach przebywali, ale uściśliły, że na pewno nie był to hotel Ghazala Gardens, w którym doszło do eksplozji. W tym hotelu ekipa dochodzeniowa odnalazła też szczątki domniemanego obywatela Pakistanu. Oficerowie śledczy zamierzają przeprowadzić testy DNA, by potwierdzić jego tożsamość. Bogaci wyjeżdżają Tymczasem życie w Szarm el-Szejk wraca do normalności. Tylko część zagranicznych turystów zdecydowała się skrócić swój odpoczynek w egipskim kurorcie. - Nie ma mowy o masowym wyjeździe Polaków - powiedział w rozmowie z INTERIA.PL polski turysta Krzysztof Głomb, przebywający w Szarm el-Szejk. - Ci, którzy wcześniej wyjeżdżają, to głównie ludzie bogaci, których stać na dodatkowy lot. Oni stanowią jakieś 5 proc. Reszta odpoczywających tutaj turystów bawi się tak, jak przed zamachami. Hotele są jednak szczelnie odgrodzone od reszty świata. Na ulicy można zauważyć specjalne kordony. Kontrole przeprowadzane są też przy wejściach do hoteli, gdzie policja turystyczna sprawdza wszystkie bagaże i wnoszone pakunki. Dostęp do luksusowych, czterogwiazdkowych hoteli jest blokowany. Turystów pod główną bramę podwożą podstawione przez hotele samochody albo muszą oni iść na piechotę - opowiada nam Krzysztof Głomb. Jak dodaje, Egipcjanie bardzo dbają też o to, aby finansowe straty w wyniku zamachów były jak najmniejsze. - Owszem, zdarzył się dramat, ale więcej paniki wywołują teraz wśród turystów te wszystkie nerwowe ruchy wykonywane po zamachach - powiedział nasz rozmówca. - Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie może wydawać zakazów czy nakazów co do wyjazdów Polaków do Egiptu. Informujemy tylko o sytuacji i apelujemy o zachowanie zdrowego rozsądku i ostrożności - mówił podczas dzisiejszej konferencji prasowej Maciej Szymański, dyrektor Departamentu Konsularnego i Polonii MSZ. W związku z zamachami terrorystycznymi w Egipcie, których cel stanowili zagraniczni turyści, MSZ RP zaleca obywatelom polskim podróżującym do tego państwa zachowanie szczególnej ostrożności, zwłaszcza w miejscach publicznych, nieodłączanie się od zorganizowanych grup oraz ścisłe stosowanie się do zaleceń służb porządkowych i organizatorów pobytów turystycznych - czytamy w dzisiejszym komunikacie resortu. Dyrektor Szymański podkreślił także, że biura podróży nie mogą uzależniać zwrotu kosztów za rezygnację z wycieczek do Egiptu od umieszczenia tego kraju przez MSZ na "czarnej liście" państw podwyższonego ryzyka. Taka praktyka nie ma podstaw prawnych - mówił. Według niego nie można ustalić dokładnej liczby Polaków przebywających w tej chwili w Egipcie, ale oscyluje ona wokół kilku tysięcy. Każdy obywatel Polski przebywający w tym kraju może liczyć na pomoc naszych placówek konsularnych i dyplomatycznych np. w powrocie do kraju. Ale pamiętajmy, że w tej chwili nie tylko Polacy starają się opuścić Egipt i z rezerwacją miejsca w samolocie mogą był problemy - zaznaczył odpierając zarzuty niektórych mediów, że ambasada nie pomaga polskim turystom w wydostaniu się z zaatakowanego przez terrorystów kurortu. Popyt na gazety Spokój zachowują też zresztą zachodni turyści. Tylko około 50 Belgów z 1500 spędzających obecnie urlop w Szarm el-Szejk skróciło wakacje i postanowiło wrócić do domu - podają dzisiaj media, powołując się na biura turystyczne. Według Hansa Vanhaelemeescha, rzecznika TUI Belgium, największego operatora wycieczek turystycznych do Egiptu, około 30-40 turystów spośród 880, którzy znajdują się na miejscu, poprosiło o wcześniejszy powrót do Belgii. Operator zwróci im pieniądze za niewykorzystany pobyt w hotelach. Z 600 belgijskich klientów Neckermanna przebywających na urlopie w Szarm el-Szejk, tylko 12 skorzystało z możliwości wcześniejszego powrotu. W Belgii nie doszło też do masowych rezygnacji z urlopu w Szarm el-Szejk przez osoby, które dowiedziały się o zamachach jeszcze przed wylotem. Organizacje turystyczne odnotowały zaledwie 20 przypadków rezygnacji. Samoloty, które wystartowały z brukselskiego lotniska Zaventem do Szarm el-Szejk wczoraj były pełne. Szarm el-Szejk to trzeci pod względem popularności wśród belgijskich turystów kurort w Egipcie. Niemniej, jak widać na załączonym wideo, część plaż po wybuchach opustoszała, a turyści interesują się przede wszystkim stoiskami z gazetami, gdzie szukają najnowszych doniesień o sytuacji w Egipcie.