Rzecznik niemieckiego rządu Ulrich Wilhelm uznał w wypowiedzi dla agencji dpa słowa demokratycznego kongresmana za "lapsus" oraz "niesłychaną formę polemiki". Kierujący komisją spraw zagranicznych Kongresu Lantos powiedział podczas odsłonięcia pomnika ofiar komunizmu w Waszyngtonie, że chętnie nazwałby Schroedera "polityczną prostytutką", ponieważ "kasuje grube czeki" od Putina. Dodał, że gdyby tak powiedział, prostytutki w jego okręgu wyborczym poczułyby się obrażone. Schroeder popierał w czasie, gdy był kanclerzem, współpracę między Niemcami a Rosją w dziedzinie energetyki. Wkrótce po ustąpieniu ze stanowiska szefa rządu w listopadzie 2005 roku oraz rezygnacji z mandatu do Bundestagu został szefem rady nadzorczej rosyjsko-niemieckiej spółki budującej Gazociąg Północny. Postawa Schroedera spotkała się z krytyką także wśród niemieckich polityków, również z jego własnej partii - SPD. Za Schroederem wstawił się sekretarz generalny SPD Hubertus Heil. Jeżeli ta wypowiedź rzeczywiście miała miejsce, to jest znakiem "politycznej głupoty i braku dobrego smaku" - powiedział Heil.