Jak informuje dziennik, pięciu stałych członków RB ONZ zachowuje milczenie. Według niepisanej tradycji kolejny sekretarz generalny powinien pochodzić z Azji. USA i niektóre państwa zachodnie nalegają jednak na wybór kandydata o wysokich kwalifikacjach, niezależnie od uwarunkowań regionalnych. Obecnie mówi się o pięciu kandydatach z Azji, poza tym swoją kandydaturę zgłosiła prezydent Łotwy V. Vike-Freiberga. W próbnym głosowaniu pierwsze miejsce zajął minister SZ Południowej Korei Ban Ki Moon przed indyjskim zastępcą SG ONZ Shashi Tharoor. Jednakże nikt z azjatyckiej piątki nie wzbudził entuzjazmu w Radzie Bezpieczeństwa. Jordański książę Seid Raad Seid el Husajn, pełniący obecnie funkcję ambasadora Jordanii przy ONZ, cieszy się w ONZ respektem i mógłby być kompromisowym kandydatem - czytamy w "Der Standard". Pod koniec września Rada Bezpieczeństwa przeprowadzi kolejne próbne głosowanie, a w październiku przedstawi swoje rekomendacje Zgromadzeniu Ogólnemu ONZ. Do tego czasu mogą pojawić się kolejni kandydaci. Mówi się m.in. o dwóch politykach z Singapuru: b. premierze Goh Chock Tong i obecnym ambasadorze Singapuru w USA Chan Heng Chee. Ten ostatni mógłby podobno liczyć na poparcie USA - komentuje dziennik.