Wcześniej na zaproszenie przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Jerzego Buzka Komorowski wziął udział w obiedzie z szefami frakcji politycznych PE. Nie było na nim przewodniczącego frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów Michała Kamińskiego (PiS). Służby prasowe PiS poinformowały, że polityk przebywa w Stambule na dawno zaplanowanym spotkaniu władz frakcji EKR i dlatego nie był na obiedzie. Na brak posłów PiS na późniejszym spotkaniu z prezydentem, gdzie mowa była m.in. o polsko-rosyjskiej umowie gazowej, udziale Polaków w służbie dyplomatycznej UE i polskiej prezydencji w 2011 r., narzekali posłowie PO. - Szkoda, że nie było wszystkich posłów. Szkoda, że nie było większości posłów PiS na sali. (...) Na 15 posłów PiS nie było 10 na dzisiejszym spotkaniu - ubolewał po spotkaniu eurodeputowany PO Krzysztof Lisek. - Z PO była absolutnie zdecydowana większość i większość z klubu SLD - zaznaczył. - Jest mi przykro, że koledzy z PiS nie uznali spotkania z głową państwa za ważne. Eurodeputowany PiS Paweł Kowal uznał sprawdzanie listy nieobecności za "nietakt". - Posłowie PO mogliby powstrzymać swoje komentarze, szczególnie że większość pytań dotyczyła polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Ci sami posłowie, którzy ostatnie trzy lata zmarnotrawili na to, by odmawiać poprzedniemu prezydentowi prawa do wypowiadania się na ten temat, dzisiaj w gruncie rzeczy tylko o to pytali. I to dobrze, tylko czy oprócz sprawdzania listy obecności innych frakcji (...) wyciągną wnioski na przyszłość? - pytał Kowal. Zamknięte dla prasy spotkanie określił jako uroczyste, dodając, że posłowie PO nadali mu charakter imienin prezydenta (przypadających 1 września). Na początku Komorowski dostał od eurodeputowanych bukiet kwiatów i czekoladki. Jednak zdaniem Kowala, "to było normalne, potrzebne spotkanie, a takich spotkań nie jest dużo, bo w praktyce nie ma na nie czasu". Europoseł Konrad Szymański z PiS zapewnił, że ze strony jego partii nie było mowy o bojkocie spotkania z prezydentem. - Byli wszyscy obecni w Brukseli eurodeputowani PiS. Większość jest na posiedzeniu biura frakcji w Stambule albo gdzie indziej - powiedział. - Spotkanie było bardzo przyjemne - trudno, żeby było inne, skoro to jest wizyta prezydenta. Było rzeczowe, ale przede wszystkim było wymianą uprzejmości i życzliwości, zupełnie szczerych. Siłą rzeczy musiało być w dużym stopniu kurtuazyjne - powiedział Szymański. - Spotkanie było, po pierwsze, w imieniny, po drugie - było 1 września, po trzecie - to była pierwsza wizyta prezydenta. Nie oczekujemy, że na szczeblu prezydent-klub polski w PE będzie miało miejsce wynajdywanie ognia, koła czy równie pożytecznych instytucji. Po części spotkanie miało oczywiście charakter kurtuazyjny - ocenił eurodeputowany SLD Marek Siwiec. Mimo to posłowie opozycji zwracali uwagę na trudne pytania, które padły pod adresem prezydenta i niezadowalające - ich zdaniem - odpowiedzi. Siwiec powiedział, że nieznane pozostają priorytety polskiej prezydencji w UE, która przypadnie w drugiej połowie roku. - Nikt nam nie powiedział, o co tak naprawdę chodzi w ramach prezydencji! W tej sprawie sygnał, jaki wywiózł (prezydent), jest właściwy i to nie jest sygnał pozytywny, zwłaszcza dla MSZ - powiedział polityk SLD. Siwiec przyznał jednocześnie, że "rozmawiając z głową państwa, nie załatwia się spraw, on jest najwyższym reprezentantem Rzeczypospolitej". Z kolei posłowie Kowal i Szymański skrytykowali przygotowaną przez rząd umowę na dostawy gazu z Gazpromem, do której zastrzeżenia ma Komisja Europejska. - Prezydent przyjechał do Brukseli domagać się głębszej integracji, a jednocześnie jako prezydent kraju, który kolanem przepycha od wielu miesięcy umowę niezgodną z prawem europejskim. To wymaga większego zaangażowania, jeśli chcemy ten problem rozwiązać - powiedział Szymański. - Sytuacja, w której gwarantem tego, że gaz w Polsce będzie tańszy w odbiorze dla obywateli, staje się KE, która o to prawo polskich obywateli walczy z polskim rządem, to jakiś gorzki paradoks - uznał Kowal. Jednocześnie poseł Szymański zadeklarował chęć partii opozycyjnych do konstruktywnej współpracy z rządem w PE. - To będzie współpraca nawet szersza, niż prezydent sobie tego życzył w swoim przemówieniu - powiedział.