Brytyjski dziennik "Daily Telegraph" poinformował w tym tygodniu, że Ławrow wybuchowo i niecenzuralnie zareagował na strofowanie go przez Milibanda w niedawnej rozmowie telefonicznej. Ławrow zaprzeczył temu, choć przyznał, że usiłował przekonać brytyjskiego ministra, że to prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili rozpoczął wojnę w Osetii Południowej, a nie Rosja. "Aby przedstawić Milibandowi inny punkt widzenia, musiałem mu powiedzieć jak określił Saakaszwilego w rozmowie ze mną jeden nasz kolega z kraju europejskiego" - powiedział Ławrow cytowany przez agencję ITAR-TASS. "To określenie brzmiało: pieprzony szaleniec (ang. f... lunatic) i to wszystko" - powiedział Ławrow. Według "Daily Telegraph", który powoływał się na brytyjskie źródła dyplomatyczne, czteroliterowych słów angielskich zaczynających się na literę "f", powszechnie uznanych za obraźliwe, było w rozmowie szefów dyplomacji tak dużo, że personel brytyjskiego MSZ miał trudności ze zredagowaniem zapisu rozmowy. Wulgarnych słów na "f" używała przy tym tylko jedna ze stron - twierdzi gazeta.