Jak podaje BBC News, księżniczka Latifa po zatrzymaniu wysyłała wiadomości wideo do swoich przyjaciół, nagrywane telefonem, który potajemnie otrzymała około rok po schwytaniu. Twierdziła, że ojciec - szejk Mohammed bin Raszid al Maktum, władca Dubaju, a zarazem wiceprezydent i premier Zjednoczonych Emiratów Arabskich - trzyma ją jako "zakładniczkę". Tajne wiadomości ustały, a przyjaciele księżniczki wezwali Organizację Narodów Zjednoczonych do działania. W opublikowanych nagraniach księżniczka wyjaśniła, że jest w willi zamienionej w więzienie. Dodała, że nagrywa filmy w łazience, bo to jedyne pomieszczenie, w którym może się zamknąć. - Nie mogę nawet wyjść na zewnątrz, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza - stwierdziła. Szczegółowo opisała też, jak walczyła z zatrzymującymi ją żołnierzami, "kopiąc i bijąc" oraz gryząc ramię jednego z komandosów, aż krzyknął. Mówiła także, że dostała środki uspokajające, po których straciła przytomność i obudziła się w Dubaju. "Chcę tylko być wolna" Jak powiedziała, policjanci grozili jej, że będzie w więzieniu do końca życia i nigdy już nie zobaczy słońca. - Chcę tylko być wolna - powiedziała księżniczka w jednym z nagrań. - Codziennie martwię się o swoje bezpieczeństwo i życie - stwierdziła. Księżniczka Latifa w filmie opublikowanym w marcu 2018 roku w serwisie YouTube wyjawiła, że chce uciec z Dubaju, ponieważ jest źle traktowana przez ojca. Mówiła, że nie ma w życiu "wolnego wyboru", przez trzy lata była więziona i wielokrotnie torturowana. "Zlecił uprowadzenie swoich dwóch córek" Później, w kwietniu 2018 roku, znaleziono ją na jachcie w pobliżu indyjskiego wybrzeża, skąd sprowadzono ją do Dubaju. Sprawa rodziny szejka Mohammeda pojawiła się w mediach ponownie w marcu 2020 roku, kiedy to sąd w Londynie podał do publicznej wiadomości ustalenia, z których wynikało, że władca zlecił uprowadzenie swoich dwóch córek, torturowanie jednej z nich i zastraszanie byłej żony.