Ksiądz kelnerem na Oktoberfest
Niemiecki ksiądz Rainer Maria Schiessler, pomimo niezadowolenia swoich przełożonych, pracuje podczas piwnego festynu Oktoberfest w Monachium jako kelner, przeznaczając zarobione pieniądze na charytatywny cel - podał we wtorek niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung".
46-letni duchowny obsługuje piwoszy już po raz drugi z rzędu podczas trwającego 16 dni festynu - największej na świecie imprezy tego typu. Jego rewir składa się z ośmiu wielkich stołów w jednym z największych namiotów na monachijskich Błoniach Teresy (Theresienwiese), tradycyjnym miejscu spotkań piwoszy na przełomie września i października. Na koszuli nosi plakietkę z napisem "Rainer". Wszyscy wołają do niego po imieniu, gdyż głupio byłoby przecież mówić: "Proszę księdza, jeszcze jedno piwo" - czytamy w reportażu.
Tydzień temu księdza Schiesslera zaproszono na rozmowę do kurii arcybiskupiej. "Duchownemu nie wypada być kelnerem" - usłyszał od przełożonych. Jednak monachijski ksiądz nie przejmuje się tymi sugestiami. "Czasami mam inne zdanie niż przełożeni" - mówi.
W rozmowie z "Sueddeutsche Zeitung" ksiądz Schiessler tłumaczy, że praca kelnera pozwoliła mu lepiej zrozumieć sens pojęcia "służba". Zarobki przeznacza na charytatywny projekt dla sierot z Senegalu.
Nieszablonowy ksiądz pracuje w monachijskiej parafii św. Maksymiliana w dzielnicy Glockenbach. Jak podkreśla, z 5 tys. katolików płacących podatek kościelny w mszach uczestniczy nie więcej niż 4,5 proc. wiernych.
a część Monachium jest silnym ośrodkiem ruchu gejowskiego. Homoseksualiści pracują także w firmie, z którą współpracuje jego parafia. Schiessler krytykuje stanowisko Watykanu wobec gejów i mówi o "homofobii". "Kościoły są po to, żeby ludzie modlili się w nich - i to wszyscy ludzie" - powtarza duchowny. Przypomina, że Jezus Chrystus zajmował się właśnie odtrąconymi i prześladowanymi.
Podczas pracy na Oktoberfest ksiądz nie zaprzestaje działalności duszpasterskiej. W wolnych chwilach nawraca - czytamy w reportażu. Jego kolega z pracy - na co dzień pracownik Lufthansy - mówi, że to właśnie Rainer sprawił, iż ponownie pogodził się z Bogiem.
Władze kościelne sceptycznie przyglądają się działalności księdza Schiesslera, ostrzegając go, że w ten sposób nie zrobi kariery. Na wszelki wypadek niekonwencjonalny ksiądz odnowił licencję na taksówkę, aby mieć możliwość zmiany pracy. Wożąc pasażerów finansował wiele lat temu swoje studia teologiczne.
INTERIA.PL/PAP