- W Watykanie czuje się już atmosferę konklawe. Wszystko jest pozamykane. Nawet my, pracownicy, możemy się tylko przemykać przez wyznaczone korytarze - mówi ks. Bajor. Gość Kontrwywiadu RMF FM, który był rano przed Domem Św. Marty, gdzie nocują kardynałowie, donosi, że ci, którzy wybiorą papieża, już szykują się do wyjazdu do Kaplicy Sykstyńskiej. Konrad Piasecki: Jak dziś o świcie wyglądał ten świat za murami, bo ksiądz prosto z Watykanu do nas? Ks. Piotr Bajor: - Prosto z Watykanu dlatego, że w Watykanie parkuję mój samochód. Dzisiaj chciałem go nawet zatankować na stacji, która znajduje się 20-30 m od Domu Św. Marty, ale wszystko jest pozamykane. Czuć atmosferę konklawe... - Czuć atmosferę konklawe, nie można wejść, my jako pracownicy możemy się tylko przesunąć, przesmyknąć między tymi korytarzami, które zostały wyznaczone od Domu Św. Marty do Kaplicy Sykstyńskiej. Jest zrobiony taki tunel, do którego nikt nie ma dostępu i jest bardzo skrzętnie pilnowany przez żandarmerię watykańską. A życie w Domu Św. Marty tętni, czy raczej to uśpiony świat? - Dom bez zmian, natomiast stoją tam już jakieś dwa busy, czekające na kardynałów, które pewnie przewiozą kardynałów do Kaplicy Sykstyńskiej. Jest bardzo dużo żandarmów. Dobrze strzeżony Dom Św. Marty... - Dobrze strzeżony i dobrze zabezpieczony przed jakimkolwiek kontaktem, nawet i wizualnym, żeby nikt nie mógł przez jakąś kartkę, czy napis coś wskazać swojemu kardynałowi, który może spoglądać z okna. Rozumiem, że ksiądz żadnego kardynała nie ujrzał o świcie w Watykanie? - Nie, jeden z kardynałów już był w busie, gotowy do modlitwy albo drogi do Kaplicy Sykstyńskiej. Czy to jest tak, że życie Kurii Rzymskiej, czyli tego watykańskiego rządu, na czas konklawe zamarło? - W pewnym sensie tylko możemy tak powiedzieć. Gdy jeszcze studiowałem, to sobie wyobrażałem, że wszystkie urzędy są zamknięte w czasie sede vacante, natomiast praca właściwie wygląda normalnie. Pracownicy zatrudnieni w Watykanie normalnie przychodzą do swoich biur, do swoich zajęć. Nie ma szefa. - Nie ma szefa. Szef nie jest szefem, on istnieje, przychodzi nawet czasem, przychodził w czasie sede vacante, żeby dopilnować swoich prywatnych spraw, wiceszef pełni obowiązki szefa i on właściwie te sprawy zwyczajne nadzoruje. Ale jak rozumiem, konklawe jest głównym tematem rozmów? Nie wierzę, że nie rozmawiacie o tym między sobą.- Na pewno tak. Konklawe to jest teraz temat wiodący.Jakie przewidywania snujecie teraz?- Różne. To, co my powiemy, to są spekulacje. To są różne głosy. To głosy, które powtarzają przekupki na mieście, czy na Campo di Fiori. My tylko odbierając pewne sygnały, obserwując pewnych kardynałów, a także komentarze dziennikarzy - które także są zbudowane na bazie ich odczuć - możemy cokolwiek powiedzieć. Natomiast jest chyba jeszcze inny aspekt, który my oceniamy. Patrzymy na dotychczasową służbę kardynałow, dotychczasowe osiągnięcia, to co zrobili. Skupiamy się na tym, jaką mają zdolnosć do rozwiązywania problemów, które czekają przyszłego papieża. Jakie jest zdaniem księdza grono tych, którzy mają na tyle siły, charyzmy, potencjału i dokonań, żeby mogli zostać nowym papieżem?- Myślę, że ich jest - jeśli można mówić matematycznie - moze 1/4, może 1/5 spośród kardynałów-elektorów. Wśród kardynałów, w czasie kongregacji pojawiał się publicznie głos, żeby teraz był papież młody, pełen wigoru, sił - także tych fizycznych. Jest to bardzo istotne, żeby podjął z pełną charyzmą wszystkie zadania, które stoją przed papieżem. A na ile jest możliwe, że on będzie z dość egzotycznego dla katolicyzmu kraju typu Stany Zjednoczone, Kanada czy Indie?- Tutaj wszyscy kardynałowie też podkreślają, także pracownicy Kurii Rzymskiej, że to kwestia drugorzędna, jeśli chodzi o pochodzenie przyszłego papieża. Owszem, bierze się pewne argumenty pod uwagę, na przykład żeby po Niemcu kandydat nie był papieżem z Niemiec. Ale są to bardziej sentymentalne, moim zdaniem trzecio-, czwartorzedne sprawy. Powiedzmy też, że trudno byłoby wyobrazić sobie papieża, który pochodziłby z kraju, gdzie przewagę stanowią muzułmanie, czy budyści. Ale pierwszorzędnym motywem jest jego charyzma, zdolność do rozwiązywania problemów, które staną przed przyszłym papieżem. Pański szef - kardynał Grocholewski - wybierał się do Domu Świętej Mart raczej na kilka czy kilkanaście dni? Jak przewidywał?- On zawsze jest tak sprawny, że wystarczy mu mała walizka, gdy wybiera się w podróż w świat. Także w łazience w Domu Św. Marty jest pewnie wszystko zapewnione, więc nie musiał brać większego bagażu, ale myślę, że będzie to....Czuł, że to będzie długie czy krótkie konklawe?- On właściwie nic nie mówił na ten temat. Natomiast my wyczuwamy, że będzie to średnie albo krótkie konklawe. Raczej skłaniamy się ku krótkiemu.Czy już dzisiaj zobaczymy biały dym?- Nie wiem. Moja intuicja mi podpowiada, że może wieczorem biały dym już będzie. Najpóźniej jutro - według mnie.Bo jeśli chodzi o kardynała Grocholewskiego, to wielu mówi, że to on może być jedną z kluczowych postaci tego konklawe, że nawet miałby szansę na wybór.- Trudno mi to oceniać kluczowo. Ma jeden głos ze 115, także pod względem głosów stanowi taką samą wartość, jak każdy z innych kardynałów. Natomiast my rozmawiamy między sobą, może jako wypadek pewnego kompromisu... Trzeba pamiętać, że Watykan, Kościół miał papieża-Polaka i to był bardzo długi pontyfikat. Ja nie wiem, czy kardynałowie też nie braliby i tego argumentu pod uwagę - znów Polak. Czy uważa się tutaj, że Benedykt kogoś namaścił, zasugerował na swojego zastępcę?- Patrząc na historię - powiedzmy ostatnich lat pontyfikatów - to szukano - w tym dziennikarze - takich sygnałów, które by mówiły o tym, że papież kogoś namaścił. Paweł VI na jednego z kardynałów nałożył swoją stułę papieską 6 lat przed wyborem. Teraz też się szuka takich znaków. Benedykt pewnie jest taką osobowością, że nikogo nie wskazał i nie chciałby ingerować w to. Natomiast my możemy odczytywać pewne znaki, które dla Benedykta pewnie były bardzo normalne. Choćby nawet to, że kardynał Scola otrzymał paliusz w wyjątkowych okolicznościach, bo w Castel Gandolfo. Nie w dniu 29 czerwca, kiedy wszyscy kardynałowie je otrzymują, ale w czasie wakacji papieskich - w kaplicy prywatnej w Castel Gandolfo. No właśnie, bo to Angelo Scola jest wskazywany jako ten, który dostał mniej czy bardzie wyraźną sugestię, że mógłby i powinien zostać następcą Benedykta XVI. Było kilka ciepłych słów o biskupach z Lombardii. To wszystko uznaje się tutaj za wsparcie dla Angelo Scoli. - Akurat ciepłe słowa do Lombardii tylko zbiegły się z wizytą biskupów włoskich, która teraz się odbywała. Natomiast kardynał Scola ma swoje CV tak bogate, że dziennikarze i obserwatorzy wytypowali go jako naprawdę dobrego kandydata na papieża. Ale wydaje mi się - patrząc na walory osobowości Benedykta XVI, na jego dyskrecję i taktowność - że nigdy by tak nie wskazywał wyraźnie.