Decyzja Izby, w której niemal do ostatniej chwili wielu kongresmanów występowało przeciw planowi, praktycznie kończy długotrwały spór o pułap długu - jego nierozwiązanie groziło niewypłacalnością rządu USA. We wtorek nad planem ma jeszcze głosować Senat, ale wiadomo, że ma on tam wymagane poparcie większości senatorów. Głosowanie to powinno już być tylko formalnością. W Izbie Reprezentantów plan przeszedł w poniedziałek wieczorem (czasu lokalnego) większością głosów 269 do 161. Za głosowało 174 Republikanów i 96 Demokratów. Przeciw była część kongresmanów z republikańskiej prawicy skupionej w Tea Party oraz około połowy Demokratów z lewego skrzydła tej partii. Na kilka godzin przed głosowaniem republikański przewodniczący Izby John Boehner i inni przywódcy GOP wystąpili z dramatycznym apelem do legislatorów ze swojej partii o poparcie planu. Podkreślili, że w negocjacjach z prezydentem Barackiem Obamą i Demokratami udało im się uzyskać prawie wszystko, czego chcieli. Plan przewiduje podniesienie limitu długu o około 2,4 biliona dolarów i redukcję deficytu w podobnej wysokości przez cięcia wydatków rządowych w ciągu 10 lat. Na początek wydatki zmniejszone zostaną o niecały bilion dolarów; nastąpi to na przełomie 2012 i 2013 r. O dalszych redukcjach zadecyduje specjalna międzypartyjna komisja Kongresu, która do końca listopada przedstawi zalecenia co do sektorów, w jakich nastąpią cięcia. Jeśli Kongres ich nie dokona, wydatki w wysokości pozostałych 2,4 bln dolarów będą redukowane automatycznie, co nazwano mechanizmem "cyngla". Cięcia obejmą m.in. nakłady na zbrojenia i najbardziej kosztowne programy społeczne - federalny fundusz emerytalny (Social Security) i ubezpieczeniowe Medicaid i Medicare. Plan nie przewiduje żadnych podwyżek podatków w celu redukcji deficytu - Obama ustąpił w tej sprawie Republikanom. Wywołało to ogromne rozczarowanie Demokratów i było głównym powodem niegłosowania za planem przez połowę z nich. Przeciw byli także radykałowie z republikańskiej Tea Party, którzy uważają, że cięcia wydatków są niewystarczające i nastąpią za późno. W poniedziałkowym głosowaniu wzięła udział m.in. demokratyczna kongresmanka z Arizony, Gabrielle Giffords, ciężko ranna od strzału w głowę w wyniku zamachu 8 stycznia w Tucson; w ataku zginęło sześć osób. Giffords pojawiła się w Kongresie po raz pierwszy po długotrwałym leczeniu w szpitalu i rehabilitacji. Członkowie Izby zgotowali jej burzliwą owację. Przeczytaj w serwisie Biznes: Cztery powody, dla których USA nie zbankrutuje