Rozjuszony tłum oczekujący w kilku miejscach Ceuty skandował wobec premiera obraźliwe słowa i gwizdał. Część manifestantów niezadowolonych z polityki rządu Sancheza rzucała też przedmiotami w kolumnę aut premiera i kopało pojazdy. W opublikowanych w sieciach społecznościowych filmach z wizyty Sancheza w Ceucie uczestnicy protestu tłumaczyli, że zalew tej enklawy przez imigrantów z Maroka to efekt zbyt pobłażliwej polityki migracyjnej centrolewicowego rządu w Madrycie. Lokalne władze biją na alarm, twierdząc, że migranci paraliżują życie Ceuty, a oficjalne liczby są zaniżane. Podczas niespełna dwugodzinnej wizyty w Ceucie Pedro Sanchez spotkał się z władzami tej enklawy. Ogłosił też, że Hiszpania we wtorek deportowała 4000 osób z łącznej grupy 8000 imigrantów, którzy od poniedziałku wdarli się na to terytorium, głównie przypływając wpław. Szacunki gabinetu Sancheza neguje tymczasem premier Ceuty Juan Jesus Vivas. Według niego od poniedziałku dotarło tam już kilkadziesiąt tysięcy Marokańczyków. - Napływ nielegalnych imigrantów jest bardzo duży. (...) Według tutejszej żandarmerii wzdłuż wybrzeża docierało do Ceuty od strony Maroka 90 osób w ciągu minuty - stwierdził Vivas, dodając, że wielu mieszkańców enklawy od poniedziałku nie wychodzi z domu z obawy przed marokańskimi intruzami. Zawieszenie przez Maroko pilnowania granicy z Ceutą i napływ imigrantów to, według władz w Rabacie, "konsekwencje polityczne" przyjęcia w kwietniu na leczenie przez Hiszpanię Ibrahima Ghaliego, szefa organizacji Front Polisario, walczącej o oderwanie od Maroka Sahary Zachodniej. Czytaj także: Chaos w hiszpańskiej enklawie."Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem"