W odniesieniu do Ukrainy, Unii Europejskiej zarzucany jest brak inicjatywy, a nade wszystko strategii. Toczący się równocześnie kryzys w Iraku dowodzi, że utrzymują się w Unii podziały zainteresowań i różne koncepcje priorytetów. O kryzysie na Ukrainie najgłośniej mówi Polska, kraje bałtyckie i Szwecja; zaś jeśli chodzi o sytuację w Iraku, to monopolizuje ona uwagę mediów i polityków we Francji, Włoszech i Wielkiej Brytanii - pisze internetowy magazyn "EUinside".Merkel w Kijowie, Ashton w cieniuMiarą braku wspólnego, sprawnego zaangażowania w politykę zagraniczną jest to, że kwestie dotyczące negocjacji ze stronami konfliktu na Ukrainie wzięła ostatnio w swoje ręce kanclerz Niemiec Angela Merkel, która w sobotę składa wizytę w Kijowie. A to pomimo licznych rozmów telefonicznych, jakie kilka razy w tygodniu odbywał z przywódcami Rosji i Ukrainy szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso - kontynuuje magazyn specjalizujący się w kwestiach unijnych. "Rolę mediatora przejęła Merkel, a wysokiej przedstawiciel UE ds. polityki zagranicznej Catherine Ashton pozostała rola ceremonialna" - podkreśla "EUinside", powtarzając z naciskiem, że nieumiejętność radzenia sobie z polityką zagraniczną i kryzysami wybuchającymi na obrzeżach Europy "może mieć potencjalnie tragiczne konsekwencje". Nic nie wskazuje, że podczas ostatniego, nadzwyczajnego spotkania ministrów spraw zagranicznych, które odbyło się 15 sierpnia, szefowie resortów zagranicznych dali kanclerz Merkel jakiś wspólny mandat do prowadzenia mediacji między stronami ukraińskiego konfliktu. A jeśli Berlin zabrał się za rozwiązywanie kryzysu ukraińskiego w poczuciu frustracji i na skutek niemocy europejskiej dyplomacji, to powstaje pytanie, czy Merkel wzięła na siebie tę rolę, bo osoby odpowiedzialne za unijną politykę zagraniczną nie są w stanie się tego podjąć? A może presja ze strony poszczególnych państw członkowskich nie pozwala im na samodzielne gesty? Niektórzy eksperci przekonują, że funkcja szefa dyplomacji UE została tak pomyślana, aby "nie kraść światła reflektorów", które chcą mieć na wyłączność politycy krajów unijnych - sugeruje "Deutsche Welle". Zdaniem niemieckiej rozgłośni dowodzi tego bierność lady Ashton. Jest tak źle, że UE muszą poganiać USA Wobec kryzysu na Ukrainie "polityka UE jest prawie niewidoczna"; na domiar złego szefowa unijnej dyplomacji nie jest nawet w stanie skoordynować działań poszczególnych krajów UE - ocenia "DW". Równie krytycznie ocenia politykę zagraniczną UE - w kontekście Ukrainy - "New York Times". "Rodzi się pytanie, czy liczący 28 członków blok jest w ogóle w stanie pogodzić swe sprzeczne interesy i stawić czoło konfliktowi, który toczy się na jego granicach?" - pisze nowojorski dziennik. Zdaniem "NYT" kryzys ukraiński dowodzi inercji UE, posuniętej tak daleko, że Departament Stanu wysłał ostatnio do Brukseli notę, w której energicznie apeluje o podjęcie dalszych kroków - kontynuuje "NYT", nie podając żadnych szczegółów dotyczących tego pisma. Potrójny klincz Aby cokolwiek zdziałać wspólnie w unijnej polityce zagranicznej w odniesieniu do Ukrainy i Rosji, trzeba by uwolnić dyplomację UE "od potrójnego klinczu" - powiedział w rozmowie z "NYT" Mujtaba Rahman, szef europejskiego departamentu Eurasia Group, firmy konsultingowej zajmującej się oceną ryzyka politycznego w poszczególnych krajach. Klincz polega na tym, że w ewentualnej konfrontacji z Rosją "Niemcy nie chcą zaszkodzić swym interesom energetycznym, Francuzi - sprzedaży uzbrojenia, a Brytyjczycy nie chcą zaszkodzić interesom finansowym Rosjan", którzy lokują kapitały nad Tamizą - mówi Rahman. Konflikty i niezdolność do wypracowania konsensu w polityce zagranicznej manifestuje się również tym, że unijny blok nie jest w stanie wybrać następcy Catherine Ashton i w typowym dla siebie stylu po prostu odsuwa decyzję - konstatuje "NYT". Unia zdaje się zadowalać sektorowymi sankcjami nałożonymi na Rosję oraz gestami, jak częste telefoniczne konsultacje Barroso z prezydentami Rosji i Ukrainy Władimirem Putinem i Petrem Poroszenką. UE boi się klęski gospodarczej? Może paraliż Unii wynika z logiki podobnej do zimnowojennego myślenia o "wzajemnie gwarantowanym zniszczeniu" - zastanawia się "NYT" - Tym razem jednak Europejczycy obawiają się, że konfrontacja z Moskwą doprowadzi nie do nuklearnej zagłady, a do klęski gospodarczej. UE jest najważniejszym partnerem handlowym Rosji, zaś Rosja - trzecim najważniejszym partnerem UE - przypomina "NYT". Może obawa przed skomplikowaniem sytuacji największych unijnych graczy, którzy mają swe własne priorytety w relacjach z Rosją, sprawia, że zarówno dyplomacja unijna, jak i gesty KE są tak powściągliwe? Do Mińska na wtorkowy szczyt przywódców państw Unii Celnej (Rosja, Białoruś i Kazachstan) i Ukrainy pojadą w imieniu UE szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton oraz komisarze ds. handlu Karel De Gucht i energii Guenther Oettinger. Barroso, mimo może otrzymał zaproszenie do udziału w tym spotkaniu, nie stawi się w białoruskiej stolicy. Trzej najważniejsi gracze w UE muszą się porozumieć Jeśli jednak Ashton pełni w odniesieniu do Rosji i Ukrainy funkcję stricte ceremonialną (w innych negocjacjach, np. z Iranem, jest znacznie bardziej sprawcza), to "taktyka ta zemści się UE, gdy będzie musiała rozwiązać naraz kilka poważnych konfliktów" - zauważa "DW" i dodaje, że wszystko teraz wskazuje na to, iż pozycja europejskiego ministra spraw zagranicznych została pomyślana jako słaba z założenia. Owszem, UE nałożyła na Rosję sankcje. "Ale sankcje są instrumentem polityki zagranicznej, a nie jej celem. W najlepszym wypadku są środkiem prowadzącym do zrealizowania celu" - pisze szef prestiżowej Rady Stosunków Międzynarodowych (CFR) Richard Haas. Tymczasem UE ma problemy z określeniem celu i strategii wobec kryzysu ukraińskiego. "Dziś celem UE jest umożliwienie Ukrainie korzystania z suwerennego prawa do tego, jaki obierze kierunek strategiczny" - pisze szef instytutu Carnegie Europe Jan Techau. By jednak ustalić wspólną unijną strategię "trzeba uzyskać porozumienie Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii" - mówi Rahman. Może wtedy też wybrany zostanie taki szef europejskiej dyplomacji, który będzie miał szansę zająć stanowisko wobec sytuacji na Ukrainie.