"Nie zgadzam się na zejście na ląd przez tych, którzy lekceważą włoskie prawo i pomagają przemytnikom" - oświadczył Salvini, odnosząc się do włoskiej organizacji pozarządowej Mediterranea Saving Humans wkrótce po tym, gdy jej żaglowiec wpłynął bez pozwolenia na wyspę eskortowany przez włoskie służby. NGO w wydanym komunikacie oświadczyła, że sytuacja higieniczna na pokładzie jest nie do zniesienia. "To jest więzienie osób. Muszą pozwolić nam wypuścić ludzi na ląd" - oświadczyła rzeczniczka NGO Alessandra Sciurba. Salvini odparł, że zarzut więzienia ludzi jest "śmieszny". Przedstawiciele organizacji stojący na nabrzeżu na Lampedusie poprosili włoskie służby o dostarczenie na pokład wody pitnej i natychmiastowe przysłanie lekarza z powodu, jak wyjaśnili, "kryzysowej sytuacji sanitarnej". Interwencja niemieckiego ministra Włoskie media informują, że minister spraw wewnętrznych Niemiec Horst Seehofer zaapelował w liście do Salviniego, by zmienił swą politykę migracyjną. "Proszę cię pilnie o ponowne przemyślenie twojego stanowiska w kwestii zamknięcia włoskich portów" - napisał szef niemieckiego MSW. Salvini odpowiedział mu: "Rząd niemiecki prosi mnie, bym otworzył porty dla łodzi? Absolutnie nie. Prosimy natomiast rząd Merkel o wycofanie niemieckiej bandery ze statków, które pomagają handlarzom i przemytnikom ludzi, i o repatriację tych, którzy ignorują włoskie prawo". Niedaleko Lampedusy stoi też niemiecki statek organizacji pozarządowej Alan Kurdi z kilkudziesięcioma migrantami, uratowanymi z łodzi. Także jego załoga czeka na zgodę na wpuszczenie do włoskiego portu. "Statek jest niemiecki. Mogą płynąć do Niemiec" - stwierdził wcześniej minister Salvini.