Podczas konferencji prasowej w Ankarze po zakończeniu rozmów z Borisowem prezydent Recep Tayyp Erdogan oświadczył, że był gotów spotkać się w najbliższy piątek w Sofii z premierem greckiego rządu Kyriakosem Micotakisem, ale strona grecka nie wyraziła zainteresowania takim spotkaniem. W zaistniałej sytuacji rozmów turecko-greckich nie będzie - powiedział. Premier Borisow podkreślił ze swej strony, że w związku ze wzrostem napięcia w regionie wywołanym napływem imigrantów, którzy próbują dotrzeć do UE z terytorium Turcji i masowo gromadzą się na granicy z Grecją, chciał doprowadzić do rozmów grecko-tureckich w Sofii. Prezydent Erdogan przystał na takie spotkanie, ale ze strony Grecji zabrakło woli politycznej. "W tej sytuacji ja również nie będę naciskał, by to spotkanie się odbyło" - powiedział Borisow. "Użycie wojska to poważny błąd" Obaj politycy nie szczędzili słów krytyki pod adresem rządu w Atenach. Bułgarski polityk podkreślił, że "użycie wojska przeciw migrantom stanowi poważny błąd". Oświadczył ponadto, że zgadza się z opinią prezydenta Erdogana, iż "Grecja narusza prawo międzynarodowe nie wpuszczając uchodźców na swoje terytorium i niesie odpowiedzialność za ofiary". W poniedziałek poinformowano, że dwoje uchodźców: mężczyzna z Syrii i dziecko zginęli podczas prób przekroczenia granicy Grecji. Syryjski imigrant zmarł od ran po interwencji straży granicznej. Dziecko utonęło natomiast, gdy wywrócił się ponton, którym płynęli migranci. Uratowano 47 uchodźców, których ponton zaczął tonąć u wybrzeży greckiej wyspy Lesbos; dwoje dzieci trafiło do szpitala, lecz jednego z nich nie udało się uratować. Przywódca Turcji kilka powracał do tej sprawy podczas konferencji prasowej w Ankarze. "Zabicie dwójki uchodźców dodatkowo pogarsza sprawę. Oni (Grecy, PAP) nie mają żadnego poszanowania dla prawa międzynarodowego dotyczącego uchodźców" - podkreślił Erdogan. Krytyka pod adresem Unii Słowa krytyki prezydent Turcji skierował również pod adresem Unii, którą oskarżył m.in. o to, że "nie wypełniła swego zobowiązania do wydzielenia 6 mld euro na sfinansowanie pobytu migrantów w Turcji". "Obecnie mówią o miliardzie. Kogo chcą okłamać? Nie zależy już nam na tych środkach. Sami znajdziemy pieniądze. Nikt nie będzie igrał z godnością Turcji. Uchodźcy i migranci mają pełną swobodę w wyborze docelowego kraju swego pobytu" - powiedział prezydent Turcji. W ocenie Erdogana władze w Sofii zajęły ws. kryzysu migracyjnego "stanowisko oparte na zdrowym rozsądku". Bułgarski premier odwdzięczył się ze swej strony deklaracją, że dla Bułgarii "Turcja jest bardzo ważnym partnerem, sąsiadem i sojusznikiem w NATO". Podziękował też za to, że - jak się wyraził - "Bułgarzy mogą spokojnie spać", bo Turcja przestrzega w stosunku do Bułgarii zobowiązań, jakie podjęła w ramowej umowie z Unią Europejską zawartą w 2016 r. Ponad 10 tys. migrantów na granicy Turcji z Grecją Podkreślił też, że przybył do Ankary nie jako pośrednik, lecz jako strona bezpośrednio zainteresowana rozwiązaniem zaistniałego kryzysu. "Jeśli chodzi o Syrię, to dla nas jest jasne, że musi nastąpić natychmiastowe przerwanie działań zbrojnych" - dodał. Borisow, a za nim media bułgarskie, podkreślają, że na granicy bułgarsko-tureckiej nie ma takiej presji, jak na granicy z Grecją, dokąd migranci udają się, bo pośrednio zachęcają ich do tego tureckie władze. Od kiedy Ankara ogłosiła w czwartek, że nie będzie zatrzymywać na swym terytorium uchodźców, którzy podejmą próbę, by drogą morską lub lądową dostać się do Europy, ponad 10 tys. migrantów, głównie z Syrii, ale też innych krajów Bliskiego Wschodu i Afganistanu przybyło na granicę Turcji z Grecją.