Przypomnijmy, że Australia nie udziela azylu uchodźcom przybywającym na łodziach. Zamiast tego kieruje ich do tymczasowych obozów na Nauru i Manus (Papua-Nowa Gwinea). To właśnie na wyspie Manus znaleziono 28-letniego Irańczyka, powieszonego na drzewie. Działająca w ramach ONZ agencja ds. uchodźców wyraziła "głębokie zaniepokojenie" i ostrzegła przed "narastającym kryzysem". W październiku obóz na wyspie ma zostać zamknięty. 800 uchodźcom oznajmiono, że mają sobie znaleźć inne miejsce pobytu na wyspie lub wrócić tam, skąd przybyli. Agencja w swoim oświadczeniu wskazuje, że uchodźcy poza obozem znajdą się w niebezpieczeństwie - ze względu na akty przemocy, jakich dopuszczają się wobec nich mieszkańcy. Perspektywa zamknięcia obozu wywołuje ogromny niepokój wśród migrantów - podkreśla ONZ. Organizacje praw człowieka alarmują o fatalnych warunkach w samym obozie. Irańczyk jest już piątym uchodźcą, który tam zmarł. ONZ apeluje do Australii o znalezienie "realnych, humanitarnych rozwiązań poza Papuą-Nową Gwineą i Nauru" i przyjęcie chociaż tych uchodźców, którzy mają rodzinę w Australii. Rząd Malcolma Turnbulla nie ma jednak zamiaru łagodzić swojego stanowiska. Jak argumentuje Turnbull, w ten sposób Australia wspierałaby przemyt ludzi.