W wywiadzie radiowym Herszon opowiedział słuchaczom o kilkunastoosobowej grupie polskich ekstremistów, oczekujących na maszerującą młodzież żydowską u bram Majdanka. Izraelski deputowany twierdzi, że grupa Żydów została zaatakowana przez kilkunastu ekstremistów. Według niego interweniowały izraelskie służby porządkowe. Zatrzymano cztery osoby, w tym żołnierza na przepustce, którego następnie przekazano polskiej policji. Herszon, należący do grona inicjatorów i organizatorów Marszu przyznał, że władze szybko reagowały na tego rodzaju przypadki. Relacja Herszona jest zasadniczo odmienna w tonie od powszechnych komentarzy pojawiających się zaraz po uroczystościach w Oświęcimiu i Brzezince. Izraelska prasa bezpośrednio po Marszu podkreślała, że po raz pierwszy w odbywającym się od 12 lat przedsięwzięciu wzięła udział duża grupa polskiej młodzieży. W relacjach prasowych w Izraelu pisano, że zagłada nie była dziełem Polaków, lecz Niemców. Jest to tym ważniejsze, że w świadomości przeciętnego Izraelczyka bardzo często winą za holocaust obciążany był także naród polski, prawie na równi z Niemcami.