Przez długi czas najsłynniejszą rzeźbą w Langley, głównej siedzibie Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) był biblijny wers, wyryty w marmurze w hallu budynku: "Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli". Ostatnimi czasy jednak inny tekst stał się obiektem wielkiego poruszenia, tak wewnątrz agencji, jak i wśród zwykłych ludzi: 865 liter pozornego bełkotu, wybitych w grubej na centymetr miedzianej płycie, ustawionej na wewnętrznym podwórzu kompleksu. Z pozoru kolejne niezrozumiałe dzieło sztuki nowoczesnej, jest w rzeczywistości częścią tajemniczej instalacji, znanej na świecie jako Kryptos. Kiedy w 1988 roku w CIA zapadła decyzja o budowie nowego skrzydła budynku, postanowiono w jakiś sposób wzbogacić przestrzeń, którą przeznaczono na zewnętrzną kafeterię. Po krótkiej naradzie zwrócono się do znanego z zamiłowania do nowych wyzwań amerykańskiego rzeźbiarza Jima Sanborna. Pomysł był prosty - należało stworzyć instalację, którą można ustawić na zewnątrz między dwoma częściami kompleksu, ale do której dostępu nigdy nie będzie miała szeroka publiczność. Sanborn nazwał swoją propozycję, używając greckiego słowa oznaczającego "ukryty". W zamierzeniu całkowicie zakodowany tekst miał być metaforą samej pracy CIA - sekretów, szyfrów i dwuznacznej natury prawdy. Ponad 20 lat po ustawieniu tablic, tekst na nich widniejący nadal nie został w pełni odczytany. Przez ten czas wokół tajemnicy Kryptosa urosła cała społeczność samozwańczych kryptoanalityków, do których dołączyli nawet pracownicy CIA. Do tej pory udało im się odczytać trzy z czterech części tablicy, odkrywając wieloznaczne sentencje i komunikat ze współrzędnymi geograficznymi, który uczynił całą sprawę jeszcze bardziej zawiłą. Nadal na odszyfrowanie czeka 97 znaków czwartej części (znanej w żargonie jako K4). A im dłużej trwa w tej kwestii impas, tym bardziej ludzie stają się zdesperowani. "Będzie odsłaniał swoje znaczenie powoli" Tworząc Kryptosa, Sanborn, 63-latek mieszkający niemal samotnie na wyspie w Zatoce Chespeake (USA) twierdzi, że cała konstrukcja miała za zadanie ukazanie potęgi sekretu. W skład jego ambitnego projektu wchodzi jednak nie tylko pofalowana w kształt litery "S" tablica, ale również specyficznie ukształtowane kawałki petryfikowanego drewna i granitowe płyty. Chociaż większość instalacji znajduje się w miejscu wewnętrznej kafeterii CIA, gdzie analitycy i szpiedzy mogą oglądać rzeźbę podczas lunchu, Kryptos rozciąga się poza dziedziniec aż do zewnętrznej części nowego skrzydła. Tam dla szerokiej publiczności skonstruowana została jeszcze jedna zagadka, w której według niektórych należy szukać klucza do odszyfrowania ostatniej części kodu. Mowa o trzech miedzianych płacach, wstawionych przed wejściem do kompleksu, na których wyryto ciąg znaków w alfabecie Morse’a, oraz o bloku specyficznego, naturalnie namagnesowanego kamienia zwanego magnetytem, do którego przytwierdzono granitową tablicę z wyrytą igłą kompasu. Niemniej jednak sercem konstrukcji jest wspomniana już płyta z wyciętymi literami tekstu, która, jak twierdzi Sanborn, "będzie odsłaniała swoje znaczenie powoli, wraz z upływem czasu". Artysta kiedy rozpoczynał swoje prace wiedział bardzo mało na temat kryptografii, dlatego bez oporów zaakceptował ofertę CIA. Ta natomiast wyznaczyła mu do pomocy jednego ze swoich emerytowanych pracowników - Eda Scheidt’a, który w tym samym czasie działał na dwóch frontach. - Przed wyjazdem przypomniano mi, abym nie ujawniał żadnych sekretów agencji - opowiada w wywiadzie dla "NY Times". - Chodziło o to, aby nie zdradzać mu naszych najlepszych metod i nie stworzyć czegoś, czego nie da się złamać, ale jednocześnie wykreować szyfr, który jakiś czas się utrzyma - mówi. Kryptograf zaczął zatem szkolić Sanborna w technikach kodowania z XIX wieku aż do II wojny światowej, kiedy agenci terenowi musieli używać jedynie ołówka i papieru w celu kodowania i dekodowania wiadomości. Po eksperymentach z wieloma rodzajami technik, mężczyźni wpadli na pomysł użycia staroświeckiej metody transpozycji, która, jak wierzyli, pozwoli na stworzenie wiadomości na tyle trudnej do złamania, że wytworzy wokół Kryptosa odrobinę suspensu. Rozwiązanie jednak było dziełem samego Sanborna, którym nie podzielił się nawet ze swoim pomocnikiem. - Zakładałem, że pierwsze trzy sekcje tekstu zostaną odczytane w przeciągu tygodni, może miesięcy - przyznaje autor. Scheidt uważał natomiast, że całość utrzyma się nieodczytana przez najwyżej kilka lat. Trzy pierwsze tablice Co ciekawe Kryptos, jeszcze zanim został ustawiony w Langley, potrafił budzić niezdrową ciekawość. Podczas samego, trwającego dwa lata procesu konstrukcji zdarzały się bowiem momenty intrygi i paranoi. Rzeźbiarz w licznych wywiadach wspomina o nieznajomych obserwatorach, wyposażonych w kamery i dalekozasięgowe mikrofony, przytacza przypadek, w którym ktoś z drabiną starał się dostać do wnętrza jego studia i sfotografować konstrukcję. Doszło do tego, że zaczął wierzyć, że jakaś frakcja w CIA stara się za wszelką cenę storpedować projekt. - Pewnego dnia wielka ciężarówka wyładowana kamieniami potrzebnymi do rzeźby po prostu zniknęła z mojego podjazdu. Widziałem ją wieczorem, a kiedy wyszedłem się przewietrzyć rano, nie było po niej śladu. Nikt nie potrafił wyjaśnić, co się z nią stało - relacjonuje rzeźbiarz. Niemniej Sanborn ukończył dzieło w listopadzie 1990 roku. Zaraz po oficjalnym ustawieniu go w Langley, CIA podała do publicznej wiadomości litery zakodowanego przesłania. W jednym momencie świat kryptografii ogarnęło prawdziwe szaleństwo - najlepsi i najbardziej zwariowani ludzie w branży zabrali się z całym zapałem za złamanie szyfru Kryptosa. Nawet pomimo tego, minęło ponad siedem lat, a nie kilka miesięcy, jak zakładał autor, zanim udało się odczytać sekcje K1, K2 i K3. Pierwszym, któremu się to udało, był David Stein, pracownik CIA, który spędził ponad 400 godzin, zajmując się na własną rękę intrygującym go szyfrem. Stein, który uczucie towarzyszące odszyfrowaniu pierwszych wyrazów porównał do religijnego uniesienia, ogłosił wyniki swojej pracy w wypchanym po brzegi audytorium w Langley w lutym 1998 roku. Nawet słowo nie wyciekło jednak do prasy. Szesnaście miesięcy później, Jim Gillogly, pochodzący z Los Angeles amator, używając komputera z najmocniejszym wtedy procesorem Pentium II wpadł na podobny pomysł, i złamał przynajmniej część z tajemnicy Kryptosa. Kiedy jego rewelacje dotarły do mediów, CIA spokojnie ogłosiło, że tekst był im znany już wcześniej. Tekst, który wyłonił się z trzech czwartych tablicy był równie tajemniczy, jak sama rzeźba. Oto jego treść (autor celowo używa kilku literówek, aby zmylić algorytmy wyszukujące poprawne słowa w języku angielskim): K1: BETWEEN SUBTLE SHADING AND THE ABSENCE OF LIGHT LIES THE NUANCE OF IQLUSION (Między subtelnymi cieniami i brakiem światła leży niuans iluzji.) K2: IT WAS TOTALLY INVISIBLE HOWS THAT POSSIBLE ? THEY USED THE EARTHS MAGNETIC FIELD X THE INFORMATION WAS GATHERED AND TRANSMITTED UNDERGRUUND TO AN UNKNOWN LOCATION X DOES LANGLEY KNOW ABOUT THIS ? THEY SHOULD ITS BURIED OUT THERE SOMEWHERE X WHO KNOWS THE EXACT LOCATION ? ONLY WW THIS WAS HIS LAST MESSAGE X THIRTY EIGHT DEGREES FIFTY SEVEN MINUTES SIX POINT FIVE SECONDS NORTH SEVENTY SEVEN DEGREES EIGHT MINUTES FORTY FOUR SECONDS WEST X LAYER TWO (To było totalnie niewidoczne więc jak to możliwe? Użyli pola magnetycznego Ziemi. Informacje zebrano i przesłano pod ziemię do nieznanej lokacji. Czy Langley o tym wie? Powinni, to jest gdzieś tam zakopane. Kto zna właściwe położenie? Tylko WW to była jego ostatnia wiadomość. Trzydzieści osiem stopni pięćdziesiąt siedem minut, sześć i pół sekund na północ, siedemdziesiąt siedem stopni osiem minut czterdzieści cztery sekund na zachód. Druga warstwa.) K3: SLOWLY DESPERATELY SLOWLY THE REMAINS OF PASSAGE DEBRIS THAT ENCUMBERED THE LOWER PART OF THE DOORWAY WAS REMOVED WITH TREMBLING HANDS I MADE A TINY BREACH IN THE UPPER LEFT HAND CORNER AND THEN WIDENING THE HOLE A LITTLE I INSERTED THE CANDLE AND PEERED IN THE HOT AIR ESCAPING FROM THE CHAMBER CAUSED THE FLAME TO FLICKER BUT PRESENTLY DETAILS OF THE ROOM WITHIN EMERGED FROM THE MIST X CAN YOU SEE ANYTHING Q ? (Powoli, beznadziejnie powoli szczątki przejścia, które zasłaniały dolną część drzwi, zostały usunięte. Drżącymi rękoma zrobiłem niewielki prześwit w górnym, lewym rogu. Później poszerzając nieco dziurę, wsunąłem świecę i spojrzałem na ciepłe powietrze uciekające z komory, które sprawiło, że płomień zamigotał. Wkrótce jednak detale pomieszczenia zaczęły się wyłaniać z mgły. Czy możesz cokolwiek zobaczyć Q?) Sanborn celowo uczynił sekcję K4 trudniejszą do odszyfrowania, ujawniając niedawno że sam tekst nie jest standardowym angielskim i wymaga zaawansowanych metod kryptoanalizy. Celowe pomyłki interpunkcyjne i literówki mogą się okazać przydatne. Niektórzy podejrzewają również, że odpowiedzią na zagadkę mogą być inne części instalacji: kod morse'a i kompas, umieszczone przed wejściem do kompleksu CIA. W 2010 r. wobec trwającego impasu Sanborn dorzucił jeszcze jedną podpowiedź, ujawniając że znaki 64-69 NYPVTT w czwartej sekcji odpowiadają słowu Berlin. Tak czy inaczej, do dzisiaj nie pomogło to w odsłonięciu rąbka tajemnicy. Zagadka w 97 znakach Niemniej, jeśli ktokolwiek podejrzewał, że rozwiązanie trzech pierwszych części szyfru pomoże w szybkim rozwikłaniu ostatniej zagadki, srodze się zawiódł. Częściowe wyjaśnienie tylko pogłębiło konsternację pasjonatów. K1 jest wersem napisanym przez samego autora. - Starałem się przekazać coś co brzmi dobrze i będzie jednocześnie zachętą do dalszych poszukiwań - zwierza się po latach. Drugą część czyta się natomiast jak przekaz telegraficzny, w którym X jak kropka oddziela kolejne części zdania. Tajemnicze koordynaty geograficzne przez wiele osób uważane były za miejsce usytuowania samego pomnika, jednak dzięki precyzyjniejszym pomiarom satelitarnym dostępnym obecnie dla szerszej publiczności, okazało się, że to niczym niewyróżniające się miejsce w kafeterii, niedaleko Kryptosa. Niemniej jednak stopień dokładności wskazuje na to, że Sanborn musiał mieć dostęp do militarnego systemu GPS, który położenie podaje z dokładnością co do sekund. Sekcja K3 natomiast, stanowi parafrazę z dziennika Howarda Cartera, odkrywcy grobowca Tutenchamona. Kiedy Gillgoly odczytał ostatnie zdanie, brzmiące "Can you seen anything", jak twierdzi, ogarnęła go taka sama ekscytacja jak Cartera, który wchodził do krypty faraona. Pomimo wieloletnich wysiłków, 97 znaków ostatniej zagadki nie przestaje na przemian irytować i fascynować kolejnych zapaleńców i badaczy. Dosyć szybko stały się one jednym z najbardziej znanych na świecie niezłamanych szyfrów, wchodząc do popkultury i wyobraźni masowej. Zarówno Scheidt jak i Sanborn otwarcie przyznali, że K4 jest ich największym wyzwaniem. I trudno już dzisiaj zliczyć, ile teorii na temat rozwiązania narosła wokół tego szyfru. Czy dostęp do rzeźby jest konieczny? Czy kod morsa to jakaś wskazówka? Każdy aspekt Kryptosa został prześwietlony z dokładnością mikroskopu elektronowego. Tysiące ludzi na specjalnym forum wymieniało się wskazówkami, niektórzy z nich zabrnęli przy tym w prawdziwy ślepy zaułek. Mężczyzna z Michigan zostawił pracę programisty, aby pracować na budowie i mieć więcej czasu na testowanie kolejnych teorii. Czterdziestotrzyletni fizyk Randy Thompson poświęcił trzy lata swojego życia na rozwiązanie problemu. - Myślę, że jestem blisko odpowiedzi - pisał na forum Yahoo. - To może nastąpić jutro, albo może mi zająć resztę mojego życia. "Wszystkich ich oszukałem" Całą sprawę dodatkowo komplikuje jeszcze fakt, że twórca kodu nadal żyje, a przez to jest potencjalnym źródłem odpowiedzi. Każde słowo wypowiedziane publicznie przez Sanborna było dokładnie analizowane pod kątem ukrytych wskazówek, nigdy do końca nie miano jednak pewności, czy artysta stara się pomóc, czy raczej utrudnić rozwiązanie. - Niektórzy nazywali mnie agentem Szatana, tak mocno trzymam się swojego sekretu - mówi w wywiadzie telewizyjnym rzeźbiarz. Przez ten czas doczekał się śledzących go maniaków, dziwnych telefonów w środku nocy i licznych pogróżek. Choć zazwyczaj nie zabiera głosu w sprawie Kryptosa, raz na jakiś czas czuje się zobligowany do komentarza. Nie inaczej było w przypadku liter WW w sekcji trzeciej, które Dan Brown przedstawił w "Kodzie Leonarda da Vinci" jako MM, odnoszące się do Marii Magdaleny. Celowo czy nie, komentarze Sanborna (albo ich brak), budują dodatkową warstwę suspensu wokół instalacji. Nawet tak proste pytanie o to, kto poza nim zna rozwiązanie zagadki, otwiera nowe drogi poszukiwań. Oficjalnie Sanborn podzielił się odpowiedzią z jedną tylko osobą, którą był ówczesny szef CIA, William Webster. W rzeczy samej, do niego odnosiły się inicjały WW. W 1999 roku sam Webster w wywiadzie do NY Times przyznał, że odpowiedź jest "filozoficzna i niejasna". Pomimo tego Sanborn deklaruje, że koperta którą przekazał Websterowi nie zawierała kompletnej odpowiedzi. - Nikt nie ma całości - mówi - wszystkich ich oszukałem. Sanbor w taki sposób skonstruował swoją zagadkę, że nawet gdyby komukolwiek udało się odszyfrować Kryptosa, nie otrzymałby gotowej odpowiedzi, ale kolejny rebus. Wszystkie te piętrzące się problemy prowadzą do pytania: czy w ogóle istnieje wyjaśnienie zagadki wyrytej na miedzianych płytach w siedzibie CIA? Artysta upiera się jednak, że rzeźba nie jest tylko wyrafinowanym żartem, ale byłby równie szczęśliwy gdyby okazało się, że przed jego śmiercią nikt nie zdołał poznać jej prawdziwego znaczenia. - Kiedy Kryptos straci tajemnicę za nim stojącą, straci wiele ze swojej istoty - mówi Sanborn. I może o to właśnie chodzi.