W wyniku umyślnego zniszczenia trakcji w miastach półwyspu wyłączono oświetlenie ulic, wstrzymano ruch trolejbusów i ograniczono dostawę wody. Ukraina dostarcza na Krym około 80 proc. potrzebnej tam energii elektrycznej. Aktywiści zaznaczają, że pozwolą na remont słupów energetycznych, pod kilkoma warunkami. - Za każdy słup energetyczny, na którego remont pozwolimy, chcemy, żeby zwolniono po jednym więźniu politycznym. Chcemy, żeby wpuszczono na Krym krymsko-tatarskich i ukraińskich dziennikarzy. Chcemy, żeby pozwolono na międzynarodowe misje na półwyspie - wymienia Lenur Islamow, koordynator blokady Krymu. - Tam są pochowani nasi dziadkowie, pradziadkowie, dlatego powinniśmy móc jechać do domu. Podczas starć, do których przy słupach energetycznych doszło pomiędzy aktywistami i funkcjonariuszami ukraińskich służb porządkowych, kopnięto w brzuch reporterkę krymsko-tatarskiej telewizji. Teraz czuje się dobrze, ale jeszcze w sobotę wzywano do niej karetkę. - Próbowałam z mikrofonem dostać się do środka zamieszek, żeby zadać pytania, poprosić o komentarz - wspomina Gulsum Chalilowa, reporterka krymsko-tatarskiej telewizji ATR. - Chwała Allachowi, teraz jest wszystko dobrze - mówi. Od września krymscy Tatarzy prowadzą żywnościową blokadę Krymu, nie przepuszczają ciężarówek z jedzeniem na półwysep. Domagają się również wstrzymania handlu energią elektryczną z Rosją.